Wydawało się, że czekała całą wieczność. Nie rozumiała, co się dzieje. Zaczęło się jak większość innych popołudni. Szła za Scottem ze szkoły do domu. Scott był uczniem ostatniej klasy, a Lauren uczennicą szkoły średniej we Fremont. Spotykali się już ponad rok, a ona naprawdę go kochała.
Lauren przeprowadziła się z rodzicami do Ocascola w lutym ubiegłego roku. Początki w nowej szkole były trudne. Nie była dobra w nawiązywaniu przyjaźni, wiedziała o tym. Była osobą bardzo prywatną i myślała o życiu o wiele więcej niż inne dzieci. Interesowały ich tylko filmy akcji, hamburgery i piwo. Lauren kochała poezję, filozofię i religię. Chciała dowiedzieć się więcej o życiu niż o powierzchownych bzdurach, w które zdawała się być tak pochłonięta amerykańska młodzież. Podobnie Scott. Scott od razu ją zrozumiał i pokochał. Stali się jak jedna dusza.
Ale dlaczego przywiązał ją do stalowego krzesła w basenie? Kiedy dotarli do domu Scotta, chciała popływać, tak jak to zwykle robili. Ale basen został opróżniony. Kiedy zapytała dlaczego, wepchnął ją w to i przywiązał do krzesła. Nie opierała się, myśląc, że to tylko jakaś gra, ale kiedy zapytała go dlaczego, po prostu pokręcił głową. A kiedy skończył, opuścił pokój. Zostawił ją samą. Jak długo to trwało? Godzina? Może więcej.
„Scott, Scott! Gdzie jesteś!”, krzyknęła ponownie. Nadal nie ma odpowiedzi. Nagle usłyszała dźwięk wody rozpryskującej się na płytkach basenu. Spojrzała w dół i zobaczyła wodę rozlewającą się po podłodze. O co chodzi? Znów krzyknęła do Scotta. Nadal nie ma odpowiedzi. Rozejrzała się po pokoju i poczuła, jak woda powoli podnosi się jej do nóg.
Poziom wody po prostu ciągle się podnosił. Spojrzała na brzeg basenu. Nie widziała podłogi pokoju. Oznaczało to, że jej głowa znajdowała się pod krawędzią basenu. Gdyby poziom wody ciągle się podnosił, utonęłaby!
„Scott!”, krzyknęła. Z pewnością nie miał zamiaru jej zabić. Może chciał ją przestraszyć. Ale dlaczego? Nie podobało jej się to ani trochę.
„Jestem tutaj, Lauren!”, krzyczy Scott, gdy drzwi się otwierają.
„Scott?”, krzyknęła ponownie, tym razem z radością w głosie. Chciał jej tylko dokuczyć. Zwód!
„Scott, zabierz mnie stąd. Całkowicie przemoczę!”, powiedziała i znów spojrzała na Scotta. Stał tuż za nią. Obok niego stał Barry Raymond, najlepszy przyjaciel Scotta. Oboje byli ubrani na czarno. Scott usiadł na brzegu basenu, opierając stopy na krześle.
„Co tu robi Barry? Co się dzieje?”, zapytała Lauren. Przeniosła wzrok ze Scotta na Barry'ego i znowu na Scotta. Oboje uśmiechali się do niej. "Wydostań mnie!"
„Nie, Lauren” – powiedział Scott i pogłaskał ją po włosach. „Obawiam się, że będziesz tam siedzieć do końca życia, kochanie”
„Co?”, krzyknęła, gdy jego słowa zapadły jej w pamięć. Do końca jej życia? Czy żartował?
„Tak, Lauren. Wiem, jak bardzo kochasz ten basen i jak bardzo kochasz wodę. Tym razem nawet nie włączyłem grzejnika ani nie wlałem do niego chloru” – wyjaśnił Scott i przechylił głowę na bok, „Wiedząc, że jak kochasz chłodną, czystą wodę.”
„Ale dlaczego? Dlaczego mnie tu umieściłeś? Zabierz mnie teraz, Scott. Proszę?”, błagała. Żołądek jej zamarł, gdy zobaczyła, jak Scott i Barry śmieją się z niej.
„O tak. Zapomniałem ci powiedzieć, Lauren” – powiedział Scott i wstał. „Pamiętasz, jak mi powiedziałeś, że wszyscy jesteśmy po prostu przejawami najwyższej istoty, wielkiego ducha? Jak to możliwe, że kiedy umieramy, zrzucamy naszą ziemską postać i ponownie łączymy się z Jego miłością?”
„Tak, Scott, pamiętam. Ale myślę, że to nie czas na dyskusje o filozofii. Czy nie mógłbyś mnie najpierw stąd wydostać?”, wyjąkała, niepewna siebie i tego, co knują Scott i Barry.
„Nie, Lauren, nie wyciągniemy cię. A to rzeczywiście doskonały czas na małą filozoficzną dyskusję”, Scott zaśmiał się i szturchnął Barry'ego w żebra. „Jeśli istnieje życie po śmierci, wkrótce się o tym przekonasz, Lauren!”
„O czym mówisz, Scott?”, krzyknęła, czując mrożącą krew w żyłach panikę wypełniającą każdy centymetr jej ciała.
„Umrzesz, Lauren. O tym właśnie mówi” – powiedział Barry.
„Nieee!”, krzyknęła Lauren. Uderzyła, ile mogła, w liny przytrzymujące ją na krześle, ale nie poruszyła się nawet o centymetr! Nie mogła się uwolnić! A woda wciąż się podnosiła! „Nie możesz pozwolić mi tu utonąć! Scott, proszę, to już nie jest zabawne!”
„Nie bój się tak, Lauren. Kiedy zaczniesz oddychać wodą, umrzesz w ciągu zaledwie kilku minut. Jasne, to będzie bolesne, ale nie potrwa długo. Wiedząc, jak bardzo kochasz wodę, Naprawdę myślę, że to był najlepszy sposób na zakończenie” – powiedział Scott i usiadł na krześle – „a poza tym będziemy tu z tobą”
„Scott, przestań! To nie jest śmieszne”, krzyknęła, ale jej głos załamał się łzami, a ostatnie słowa zamieniły się w przerażony szloch. „Kocham cię, Scott. Nie rób mi tego. Proszę, nie”
„Nie bądź takim mokrym kocem, Lauren” – powiedział Scott. Barry się roześmiał. „To zajmie tylko kilka minut, a potem ból minie. I wtedy zjednoczysz się z wielkim duchem. Nie chcesz tego?”
„Scott, proszę! Nie chcę umierać!”, krzyknęła.
„Ale ty nie umierasz, Lauren. Po prostu przekształcasz się w istotę o czystym duchu. Zawsze mi to powtarzałaś. Dlaczego tak się tego boisz?”, powiedział Scott i położył nogi na podnóżku. Barry po prostu stał i patrzył na nią. Jak mogli to zrobić?
„Nie jesteś bogiem, Scott. Nie możesz po prostu zdecydować, że muszę umrzeć. Mam tylko 18 lat! Nie powinnam umierać!”, krzyknęła Lauren.
„A samochód jest bogiem? Skalpel jest bogiem? Udar jest bogiem? Ludzie umierają każdego dnia, Lauren. Umierają bez powodu. Gdzie w tym Bóg, kochanie?”, Scott powiedział: „Przynajmniej ty umrze z jakiegoś powodu”
„Co? Dlaczego?”, krzyknęła Lauren. Woda zakrywała jej twarz. Ledwo mogła oddychać przez nos. Trudno jej było zrozumieć, co mówią, bo uszy miała pod wodą, ale musiała je powstrzymać. Jeśli nie zatrzymają tej okropnej gry, ona umrze!
„To męska sprawa, Lauren. Widzisz, stary, dobry Barry zakochał się w tobie, prawda, Barry?”, zapytał Scott. Barry skinął głową. „Nie pozwolę, żeby dziewczyna zrujnowała naszą przyjaźń. Więc jeśli Barry nie może cię mieć, byłoby sprawiedliwiej, gdyby nikt z nas cię nie miał”.
Scott spojrzał na Lauren. Woda zalewała jej nos, kaszlała i spluwała, próbując oddychać.
„Myślisz, że to zrozumiała?”, zapytał Scott i spojrzał na Barry'ego.
„Kogo to obchodzi? I tak nie sądzę, żeby to jej ułatwiło sprawę” – powiedział i podszedł do brzegu basenu, patrząc na Lauren.
„Nie. Chyba nie”
Jej twarz była pod wodą! Scott! Co ty robisz?, pomyślała, desperacko próbując powstrzymać oddech. Wiedziała, że utonięcie to okropny sposób na śmierć. Kiedy oglądała Titanica, współczuła tym, którzy utonęli. Wciąż pamiętała ich krzyki. Była taka szczęśliwa, że to nie ona umierała w takiej zimnej wodzie. A teraz to była ona! Była taka młoda! To było takie niesprawiedliwe!
Jej płuca płonęły od powietrza. To była tylko kwestia czasu, zanim będzie musiała odpuścić. I co wtedy? Zawsze bała się bólu i śmierci. Powtarzała sobie, że wszystko dzieje się po coś i że nikt tak naprawdę nie umiera. Ale skąd mogła być pewna?
Jej płuca były o krok od eksplozji. Wiedziała, że to ją zabije, ale nie mogła nic na to poradzić! Otworzyła usta i wzięła głęboki wdech, rozpaczliwie łapiąc powietrze. Zimna woda wypełniła jej płuca. Zakaszlała, połykając jedynie więcej wody. Co mógłbym zrobić? Nic! Była taka wściekła i tak przestraszona.
W ostatniej desperackiej próbie życia pociągnęła za liny. Ale to nie pomogło. Była zagubiona. Jej łzy zmieszały się z zimną wodą, gdy poczuła wypełniający ją ból, podczas gdy powoli umierała.
„To wszystko. Ona nie żyje” – powiedział Scott. Było mu trochę smutno, ale jej śmierć była piękna. Kochał ją tak bardzo, ale widok całego tego bólu i strachu w jej skądinąd pewnych siebie oczach bardzo go podniecił. Był twardy.
„Wow. To było szalone” – powiedział Barry. „Właśnie widzieliśmy jej śmierć, Scott”
Scott wstał i przyniósł im kąpielówki, podczas gdy Barry po prostu wstał i patrzył na martwą dziewczynę. Kiedy Scott wrócił, wsunął się już do swoich kufrów. Rzucił w niego kąpielówkami Barrysa i wskoczył do wody.
„Co robisz? Chcesz popływać?”, zapytał Barry i spojrzał na Scotta, nieco zdezorientowany.
„No cóż, Barry, myślę, że jej ciało astralne opuściło już dom. Ale na szczęście jej ziemskie szczątki są nadal dość ciepłe. I wciąż bardzo piękne” – powiedział Scott, rozwiązując martwe ciało Lauren.
„Założę się, że zastanawiałeś się, jak by to było, gdybyś ją przeleciał, Barry” – powiedział Scott drażniącym głosem.
„Tak, bo to zrobiłem, ty kurwa”, krzyknął Barry i zaśmiał się.
„No cóż, oto twoja szansa”, Scott uśmiechnął się i zaczął rozpinać sukienkę Lauren. Ma takie piękne piersi, pomyślał. Rozumiał, dlaczego Barry jej chciał. Teraz oboje będą mieli ją po raz ostatni, zanim naprawdę będą musieli pozwolić jej odejść.
przez