To jest część historii, którą pisałem, zmieniłem ją trochę w stosunku do oryginalnej historii... powiedz mi, co myślisz
Wolferick poczuł początek zmiany.
Jak poprzednio, zaczęło się od uczucia przyciągania w jego umyśle, gdy przekształciło się w drapieżny umysł bestii. Potem nadszedł nacisk w jego kości, podobnie jak podczas wyrywania zęba, gdy wypaczyli się i wbili w udoskonaloną w czasie formę wilka. Swędziały go usta, uszy, skóra pełzała, gdy rosły złośliwe zęby, a na zmieniającym się ciele wyrosły dostrojone uszy, a na całym jego zmieniającym się ciele wyrosło niezwykle wrażliwe futro. oznacza dobre samopoczucie.
Spojrzał na siebie w spokojnym strumieniu, a lodowaty niebieski ogień spojrzał na niego. Jego futro było jasnoszare i czarne, promieniujące na jego koronę, plecy i większość boków. Jego kołnierzyk był pasem czerni w morzu śnieżnobiałych piersi i podbrzusza. Był masywny jak na wilcze standardy, miał ponad półtora metra w ramieniu i około dwustu pięćdziesięciu funtów. Mógł z łatwością włożyć dużą głowę mężczyzny w szczęki i jeszcze łatwiej ją zmiażdżyć. Prawie widział ślady zapachu w powietrzu, na ziemi, w wodzie i widział najmniejszą mrówkę pełzającą po korze drzewo. Słyszał delikatne trzepotanie skrzydeł wróbla, który przelatywał nad wierzchołkami drzew. Poczuł zwiniętą w mięśnie siłę, zdolność do wykonania rzutu pół włócznią i równowagę do chodzenia po napiętym drucie.
Pachniał… jeleniem, rannym, a polowanie trwało. Wyszedł z łatwością, podekscytowany świadomością, że powinien dobrze zjeść. Wyszedł na łąkę i zobaczył ją, ciężko utykającą od źle wystrzelonego bełtu z kuszy w biodrze. Domyślił się, że został postrzelony i uciekł, i że myśliwi prawdopodobnie się poddali. Nie miał jeszcze doświadczenia w zwyczajach wilka.
Zwinął się i wypuścił, kilkoma podskokami i ostatnim skokiem, trafił jelenia w gardło. Obrócił się z jeleniem w żelaznym uścisku szczęki z wystarczającą siłą, by skręcić mu kark i sprowadzić go na ziemię. Zanim mógł ucztować na swoim zabójstwie, usłyszał krzyk i trzask, a następnie piekący ból w lewym ramieniu. Krzyknął i wdrapał się na osłonę lasu. Kiedy był już bezpieczny, obejrzał się i zobaczył młodego chłopca i jego ojca idących do trupa, ojca śmiejącego się i poklepującego chłopca po ramieniu, a także chłopca uśmiechającego się z kuszą w dłoniach.
Bardzo bolało go ramię, trzymał lewą nogę nad ziemią i utykał na trzech nogach. Między drzewami pojawiła się bardzo mała polana przełamana płynącym strumieniem, a on położył się, by wylizać ranę. To tylko pogorszyło sytuację, pochylił głowę, zamknął oczy i jęknął, próbując zwalczyć ból. ucho złapało zmianę w paproci dziesięć jardów z wiatrem, ale nie mógł wyczuć zapachu.
Popełnił kolejny błąd, bawiąc się jak małe zwierzę. Chwilę później na polanę wkroczyła młoda kobieta o oczach czarnych jak księżyc w nowiu i włosach lisicy rudych. wstawał o wiele dłużej, niż gdyby go zabiła. Na jej twarzy pojawił się wyraz szoku, najpierw, gdy zobaczyła jego rozmiar, a potem ponownie, gdy jego ogniste niebieskie oczy spotkały jej.
"O mój." sapnęła.
Przykucnęła, dzięki czemu stała się mniej onieśmielająca, i przyczołgała się do niego, mówiąc do niego spokojnie. Gdy była blisko niego, próbowała nawiązać kontakt i jej ręka musnęła jego szarą sierść na jego boku.
Nie dotykaj mnie! warknął, odsłaniając swoje długie kły.
Chociaż nie mogła zrozumieć jego słów, znaczenie było jasne. Czekała, aż z powrotem opuści głowę, zanim spróbuje czegoś innego.
Powoli opuściła twarz do jego twarzy i uniosła podbródek, odsłaniając gardło. Wilcze instynkty podpowiadały mu, żeby wziął ją w paszczę i ścisnął delikatnie, ale ona nie odsunęła się, ufała mu. To go jakoś uspokoiło, tak że kiedy położyła swoją małą dłoń na jego boku, ledwie drgnął. Delikatnie przesunęła dłonią po jego boku, czując mocne mięśnie, po czym wsunęła palce w jego gęste futro.
„Jesteś naprawdę wspaniałym zwierzęciem”. szepnęła z podziwem.
Choć przyćmiewał ją rozmiarami i mocą, nie wyczuwał na niej strachu. Powoli przesunęła ręce do przesiąkniętego krwią futra otaczającego bełt w jego ramieniu, a on cicho warknął.
– Ciii, będziesz musiała mi zaufać. szepnęła cicho.
Westchnął i zamknął oczy, ku zaskoczeniu kobiety, a ona owinęła dłoń wokół drzewca.
"Jesteś gotowy?" zapytała go, bardziej by go uspokoić niż uzyskać odpowiedź.
Znowu ją zaskoczył, w odpowiedzi machając ogonem. – powiedziała i szybko wyrwała zasuwę. Zaatakował, nie na nią, ale na wszystko, co mógł. Odskoczyła z drogi w samą porę, by uniknąć jego kłapiących szczęk. Odczekała chwilę, zanim wróciła, by go uspokoić, co zrobiła dość łatwo.
„W porządku, dzięki temu będzie lepiej”. powiedziała, wyciągając trzy szklane fiolki, jedną z jasnoniebiesko-zielonym płynem, drugą cienką czerwoną, a ostatnia była pusta.
Wyciągnęła korek z trzech i wlała trochę każdego z nich do pustej fiolki, założyła korek i potrząsnęła nim, aby to wymieszać.
„Na początku będzie to bolało, potem powinieneś czuć się dobrze”. powiedziała, bardziej z przyzwyczajenia niż do niego.
Wlała miksturę do rany i poczuła się, jakby znów została postrzelona. Zacisnął szczęki i po chwili było już po wszystkim, potem zaczęło się czuć przyjemnie. Mrowienie jak śpiąca kończyna rozeszło się na zewnątrz od rany i po kilku chwilach cieszenia się tym uczuciem, jego powieki zrobiły się ciężkie i ostatnia rzecz, jaką zobaczył była kobieta siedząca obok niego delikatnie pocierając jego głowę.
„Trochę za silny…” mruknęła
Oczy psów otworzyły się, by znaleźć wirujący zalesiony świat. Wolferick uniósł łapy, by zakryć wilczą twarz, na próżno próbując powstrzymać wirowanie.
– Czyż nie jesteś słodki? rozległ się głos kobiety „Wiem, ja też to poczułam”.
Zerknął nad łapami i stwierdził, że wirowanie zwalnia i zobaczył ją siedzącą opartą o drzewo. Machnął uszami w zamyśleniu, nie wiedział, jak sobie z tym poradzić. Z pewnością odkryje jego straszny sekret, ale lubił czuć się, jakby był poszukiwany. Poszedł usiąść, kładąc ciężar na chorej nodze i czując przeszywające bóle, skrzywił się i podciągnął do klatki piersiowej.
Potrząsnęła głową. „Naprawdę szkoda, że myśliwi zrobiliby coś takiego tak pięknemu stworzeniu”. wymamrotała do siebie.
Przechylił głowę i spojrzał na nią, sprawiając, że zachichotała „Tak, jesteś piękna”. powiedziała mu.
Potem na jej twarzy pojawił się zabawny wyraz „Słuchaj, Roxino, rozmawiasz z wilkiem. Tracisz to!” powiedziała do siebie.
A więc to była Roxina, pomyślał patrząc na nią, była piękniejsza, niż się przedstawiała. Jej skóra była jasnobrązowa, oczy czarne, a włosy rude jak lis, z wyjątkiem końcówek, które jak lis , były białe. Nie była wysoka, miała nieco ponad metr pięćdziesiąt, ale kręciła się uwodzicielsko z nieustraszoną iskrą w oczach przez cały czas.
„Dlaczego tak się na mnie gapisz?” zapytała, prawie się rumieniąc.
Nie mogła przełamać jego lodowatego niebieskiego spojrzenia, trzymali ją tak mocno, jak to tylko możliwe. Spojrzała na ciemniejące niebo
„Muszę wrócić do swojej kajuty, zanim nadejdą burze”. powiedziała i wstała „Życzę ci dobrze, dziki przyjacielu”. pomachała mu przed wyruszeniem do lasu.
Wstał i pokuśtykał za nią, czując, że musi iść z nią, chociaż trudno mu było nadążyć z tylko trzema nogami i drugą pulsującą. Zatrzymała się, gdy go usłyszała, a potem zobaczyła, jak przełamuje liście, kulejąc żałośnie za nią.
"Jesteś czymś innym." powiedziała, potrząsnęła głową i zwolniła kroku dla niego.
Po krótkim spacerze natknęli się na jej chatę, położoną nad przejrzystą zatoczką na rzece. Wyczuł powietrze i ziemię i nie znalazł żadnego innego zapachu oprócz niej i kilku leśnych stworzeń, mieszkała sama. Otworzyła drzwi i zaprosiła go do środka. drzwi. Była to przytulna mała chatka, spore palenisko z kamienia rzecznego, łóżko z wierzby ze słomianym materacem. Przy łóżku leżała sterta koców i futer, więc pospieszyła do nich. Złapała kilka i złożyła je, aby zrobić miękką matę niezbyt blisko paleniska.
„Tu jesteś, możesz się zrelaksować”. powiedziała mu i poklepała matę.
Podszedł do niego, odwrócił się kilka razy, po czym usadowił się z westchnieniem zadowolenia. Przykucnęła obok niego i wyciągnęła rękę, by ponownie przesunąć rękę po jego boku. Podskoczył, gdy go dotknęła.
– Ciii, w porządku, nie zrobię ci krzywdy. zapewniła go.
Spojrzał na nią w bok, by znaleźć ją wciągniętą w przeczesywanie jego futra, aw jej oczach było spojrzenie, którego nie mógł zrozumieć. Wiedział, że ma na nią wpływ, ale nie wiedział, dlaczego ani co ona czuje.
Minęło kilka dni i razem poczuli się bardziej komfortowo. Wolferick szybko leczył się, z pomocą Roxiny, co noc pracowała nad jego zranioną nogą, aby zwalczyć sztywność i kulawiznę. Pewnej nocy, kiedy pracowała z jego nogą i położyła się do łóżka, poczuła, jak trzy łapy lekko lądują na łóżku. Chwilę później poczuła, jak jego ciężki ciężar opada na nią, a jego pysk leży z boku jej szyi między jej ramieniem a uchem. Uśmiechnęła się, słysząc, jak westchnął z zadowoleniem i zapadł w ciemność snu. To był początek związku, który nie miał sobie równych w swojej sile.
Obudziła się wraz ze słońcem i zobaczyła ogromnego wilka owiniętego wokół niej. Po cichu podziękowała dobremu Bogu za doprowadzenie jej do tego stworzenia w potrzebie. Wstała z łóżka i podeszła do beczki z wodą, by spryskać twarz wodą. ciężko i zeskoczył z łóżka. Podszedł do niej, potarł nosem tył jej uda i usiadł. Odwróciła się i przywitała go uśmiechem.
„Lepiej uważaj, zaczynasz pokazywać swoją słodką stronę”. – powiedziała w szyderczym ostrzeżeniu, po czym podrapała go w podbródek.
Polizał ją w rękę, a ona zachichotała. „Jesteś głodna? Myślę, że dobrym pomysłem byłoby nakarmienie wilka, zanim pojawię się w menu. powiedziała i wyjęła z szafki torbę suszonego mięsa jelenia.
Usiadła na krześle, a on położył swoją wielką łapę na jej kolanie. Roześmiała się i dała mu kawałek po kawałku śniadanie. Potem wyszli w rześki chłodny poranek do zatoczki. Roxina zdjęła ubranie i weszła do czystej wody. Jej biodra kołysały się przy każdym kroku, a jej jędrna pierś poruszała się od chłodnego powietrza, nawet jako wilk był podniecony.
Pobiegł wzdłuż krawędzi wody, aż znalazł się w głębszej części, a potem zanurkował, gdy przepłynęła obok. Roześmiała się, gdy podpłynął do niej, a ona objęła go ramieniem, a on wyniósł ją do wody. Zatopiła się w uczuciu, jak jej mokre futro ociera się o jej skórę. Podpłynęli z powrotem na brzeg i położyli się razem.
„Myślę, że się w tobie zakochuję”. powiedziała i spojrzała mu w oczy.
Mógł pomóc, ale poczuł, jak jego członek rośnie, ta piękna kobieta leżała obok niego nago, patrząc na niego.
"O mój." powiedziała i zarumieniła się, zauważając jego napalenie.
Wstała „Jesteś brudnym chłopcem”. zachichotała i włożyła z powrotem ubranie.
Spędzili dzień po prostu ciesząc się swoim towarzystwem, ona chowała się, a on ją odnajdywał, albo tropił zwierzaki, aż późnym wieczorem wtoczyły się burzowe chmury. Zaczęło padać w niewielkiej odległości od domku, a kiedy weszli do domu, były przemoczone. Wytarła go prześcieradłem, po czym sama się rozebrała i powiesiła mokre ubrania przed ogniem. Chwyciła szczotkę, uklękła przed nim i delikatnie przeczesała jego płaszcz. ukląkł, był ponad głowę wyższy od niej i prawie dwa razy szerszy.
Czuła się tak bezbronna jak mysz dla lwa, ale mu ufała. Czuła mocny jak skała mięsień napinający się pod jego skórą i kiedy położyła dłoń na jego szerokiej piersi, spojrzała na niego. Jego lodowate spojrzenie wydawało się wwiercać w jej duszę i po raz kolejny nie mogła oderwać jego wzroku. Jej umysł zdawał się wypełniać mgłą, nie mogła jasno myśleć, więc odłożyła zarośla i poszła wstać i wyjść na zewnątrz.
Gdy zaczęła się podnosić, wilk położył jej wielką łapę na ramieniu, a ona usiadła zdezorientowana. Ruszył do przodu, z łatwością kładąc ją na podłodze i stanął nad nią. Pochylił się i polizał jej twarz, skupiając się wokół jej ust, zanim przeniósł się na jej szyję. Przesunął językiem po każdym calu skóry, jej klatce piersiowej, każdej piersi, aż zaczęła się wiercić w oczekiwaniu. Potem spojrzała między jego nogami i zobaczyła wyraźny znak, że myśli o tym, kim ona jest. Jego ogromny organ wystawał kilka cali z pochwy i był gruby jak trzy jej palce.
Zaczęła wyskakiwać spod niego, kiedy przesunął językiem przez jej szczelinę, zadrżała. Z każdym uderzeniem zanurzał swój długi wilczy język w jej kopcu, zbliżając ją coraz bliżej do szczytowania. Ale gdy tylko zaczęło jej to pękać, zatrzymał się. Próbowała go wciągnąć w siebie, ale się opierał. Sięgnęła do tyłu i podciągnęła się na łóżku, myśląc, że skusi go lepszy kąt, w pewnym sensie miała rację.
Uniósł się lekko na jej klatkę piersiową i owinął swoje silne ramiona wokół jej talii, a wilk zaczął przejmować kontrolę. Z początku pchał delikatnie, potem głębiej, mocniej i szybciej. Uderzył w nią z dziką pasją, a ona krzyczała z przyjemności, prawie zagłuszona grzmotem. Każde pchnięcie wydawało się wciągać ją coraz wyżej w jej ekstazę, aż w końcu, w ciszy między uderzeniami, zacisnął w niej swój węzeł wielkości pięści i wrzucił głęboko w nią swój ładunek.
Wydał długie pierwotne wycie u szczytu seksualnej przyjemności, dziki wilk wyszedł na pierwszy plan. Była teraz jego kobietą alfa i myśl o tym sprawiała jej mroczną przyjemność. To był piękny i przerażający widok, ten masywny wilk nad nią, z pyskiem ku niebu i najeżonym futrem. Upuścił wycie i odwrócił głowę, by spojrzeć jej w oczy. W tym momencie wiedziała, że jest jego, ale też, że nie skrzywdzi jej i ogarnęło ją poczucie bezpieczeństwa. I z tym pochyliła jego wielką głowę w głęboki pocałunek, badając sobie nawzajem bardzo różne usta.
Grzmot zagłuszył wszystkie inne dźwięki.