Nota autora: Nie twierdzę, że jestem ekspertem w dziedzinie stworzenia, które może w ogóle istnieć lub nie. Niektóre z rzeczy, które przeczytasz w tej historii, zostały przeze mnie przeczytane, obejrzane i wysłuchane w Internecie (na przykład wycie Ohio). Z drugiej strony, niektóre rzeczy w tej historii powstały w mojej wyobraźni. Zatem nie zmartwijcie się, jeśli pewne „fakty” okażą się niedokładne.
Pamiętaj też, że to dłuższa historia, w której seks następuje znacznie później.
Podziękowania za redakcję kieruję do Todger65.
Coś W Lesie
Rozdział 1
Znowu to było. Słaby, ale wyraźnie rozpoznawalny dźwięk „okrzyku”, po którym następują trzy szybkie uderzenia w drewno. Brzmiało to tak, jakby ktoś uderzył kijem baseballowym w duży pień drzewa. Ale to nie była osoba, to nie mogło być. Dlaczego by tak było? Była druga w nocy w sobotni poranek w północnym Oregonie, niedaleko lasu państwowego Mt Hood. Rich siedział na tylnej werandzie; nie śpiąc w swoim małym, odosobnionym domu i gospodarstwie, które odziedziczył trzy lata temu, wkrótce po ukończeniu college'u. Właśnie ukończył ogromny projekt dla firmy zajmującej się inżynierią oprogramowania, dla której pracuje zdalnie i postanowił wypić kilka piw i cieszyć się chłodnym sierpniowym nocnym powietrzem.
Rich słyszał te dźwięki z coraz większą częstotliwością. Nie wiedział, jak daleko byli od siebie, ale przypuszczał, że w przedziale od ćwierć mili do jednej mili. Trzy uderzenia drewna, które właśnie usłyszał, brzmiały całkiem blisko.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy Richa budziły w środku nocy „okrzyki”, pukania i zawsze niesamowite wycie. Leżał bezsennie w łóżku, słuchając i próbując ustalić źródło. To nie był łoś ani jeleń i nie ma mowy, żeby niedźwiedź wydał z siebie „okrzyk” lub wył w ten sposób. Pomyślał, że to może być kojot albo sowa poprzeczna. Jednakże niektóre z wycia były długie i pełne trudu jęki wydobywające się w nocne powietrze. Brzmiały nieco głębiej niż wycie kojota i też trwały dłużej. Pewnego wieczoru po wyciu usłyszał pukanie.
Brzmiało to tak, jakby coś uderzało w drzewo innym kawałkiem drewna. Aby utrzymać przedmiot i to zrobić, potrzebne są ręce i przeciwstawne kciuki. Bogata myśl o obozowiczach - ludziach w rezerwacie przyrody. Biwakowanie tam nie było dozwolone i dlaczego ktoś miałby uderzać kończyną w drzewo w środku nocy po wydaniu wycia lub „okrzyku”? Przez następne kilka tygodni często wychodził na werandę na tyłach domu, siedząc w ciemności, wpatrując się w las graniczący z jego posiadłością i uważnie nasłuchując.
W sierpniu aktywność naprawdę wzrosła. Cztery razy w tygodniu słyszał dźwięki, których nie potrafił wyjaśnić, pochodzące z czegoś, czego nie znał. Tej szczególnej sierpniowej nocy dźwięk „okrzyku” wydawał się bardzo blisko – 300 metrów. Słyszał to już wcześniej i mógł z łatwością naśladować, ale nigdy tak blisko swojej posiadłości. Pociągnął łyk piwa i postanowił wykazać się odwagą. Po trzecim puknięciu Rich odkrzyknął. Nie był tak głośny ani tak potężny jak cokolwiek, co wydawało dźwięk, ale brzmiał prawie tak samo. „Być może jest to osoba gdzieś tam. Ale dlaczego?" on myślał.
Po około 30 sekundach Rich usłyszał to ponownie. Tym razem było nieco bliżej. Rich zawahał się, po czym odkrzyknął. Brak odpowiedzi. Odczekał kilka minut i po ostatnim łyku piwa wstał, aby wejść do środka. Gdy już odwrócił się, żeby wejść do swojego domu, usłyszał kolejne okrzyki. Tym razem było znacznie bliżej, może 100 metrów. Z szeroko otwartymi oczami i zgaszonym szumem, jaki mogło wywołać piwo, podpełzł na podłogę i wyjrzał przez balustradę ganku. Znowu krzyknął i zachichotał z podniecenia. „Czy to był jakiś głupi, pijany nastolatek, który się wygłupiał? Jeśli tak, to trochę się zabawię” – pomyślał.
Rich, spoglądając na swoje ciemne podwórko, gdzie jedynie światło księżyca w pełni i gwiazd oświetlało linię drzew w miejscu, gdzie las zaczynał się około 20 metrów dalej, obserwował i czekał. Po kilku minutach zachichotał sam do siebie i zaczął wstawać, gdy usłyszał gwizdek. Nie był to ptak ani kojot, ale brzmiał jak gwizdek, który potrafi wydać człowiek. „Ok, rozumiem, jakiś głupi dzieciak albo bezdomny, może naćpany metamfetaminą lub grzybami” – uśmiechnął się i pomyślał. Postanowił odgwizdać. Był dokładnie taki sam, jak ten, który usłyszał; prosty, szybki gwizdek, którego można użyć, aby powiedzieć psu, aby przyszedł, gdy ten poklepie go po nodze.
„Zastanawiam się, czy powinienem wezwać policję? Jestem prawie pewien, że ta osoba wkracza na teren rezerwatu przyrody” – pomyślał, obserwując linię drzew i nasłuchując reakcji. – Za chwilę wytoczy się z lasu i zobaczę go w świetle księżyca.
Wyobraził sobie młodego faceta, może włóczęgę, kulejącego i potykającego się z lasu wysoko na nie wiadomo czym. Rich potrząsnął głową na obraz, jaki pojawił się w jego umyśle, i przewrócił oczami. Patrzył, czekał i czekał. Nic. W tym momencie zauważył, że owady ucichły. Żadne świerszcze nie ćwierkały; z jakiegoś powodu nie było żadnych dźwięków nocnych. Zastanawiał się, jak długo panował spokój. Być może w swoim lekko brzęczącym stanie nie zauważył braku nocnych dźwięków. Sięgnął w dół, żeby chwycić latarkę.
„Równie dobrze mogę dać mu znać, że tu jestem i że mnie nie przestraszy” – pomyślał, sięgając po dużą latarkę, którą wcześniej postawił na stole, na wypadek, gdyby cokolwiek to wydawało, dźwięki pojawiły się na jego podwórku.
Rich wstał i skierował światło w stronę linii drzew, dodając do światła księżyca. Skanował od lewej do prawej. „Wiem, że tam jesteś, kolego. Jeśli zamierzasz wkroczyć na teren posesji, lepiej bądź ostrożny, w tym hrabstwie jest wielu uszczęśliwionych mieszkańców. W tym mnie." - powiedział dość głośno, a jego głos odbił się echem od linii drzew; jedyny dźwięk, jaki słyszał w chłodnym nocnym powietrzu. Rozglądał się tam i z powrotem, ale w świetle latarki niczego nie dostrzegł.
"W porządku? Rozumiem?" – zapytał jeszcze raz, wykonując kolejny ruch latarki w prawo. Wtedy zobaczył coś, co sprawiło, że jego serce stanęło.
„O cholera!” - wykrzyknął, gdy zobaczył parę dużych, żółtych, świecących oczu poruszających się za jednym z większych drzew. Wydawało się, że to ułamek sekundy. Oświetlił ich swoim światłem, a oni musieli to odzwierciedlić.
„Nie, nie osoba, nie osoba!” Rich szybko zgasił latarkę i wrócił do środka, zamykając za sobą drzwi. Poszedł do swojej sypialni i chwycił swoje 9 mm z górnej szuflady nocnego stolika. Usiadł na łóżku w swoim zaciemnionym pokoju, wyglądając przez okno na linię drzew i wykorzystując jedynie światło księżyca oświetlające jego podwórko, aby spróbować coś zobaczyć – lub to, cokolwiek to było.
„Czy to był niedźwiedź? Czy to był łoś? Przyglądało mi się, podglądało zza drzewa” – pomyślał. Coś było w lesie.
Po godzinie bez żadnych efektów wizualnych z trudem udało mu się nie zasnąć. W końcu zmógł go sen. Zasnął w ubraniu, ściskając luźno swoją 9mm.
Rozdział 2
Kilka godzin później Rich się obudził. Delikatnie włożył pistolet z powrotem do szuflady na nocnym stoliku i wstał. Wziął prysznic, ogolił się i zjadł śniadanie. Ciągle myślał o wczesnych godzinach porannych i postanowił wyjść na zewnątrz i rozejrzeć się.
Rich podszedł do drzewa, za którym, jak mu się wydawało, rzuciły się oczy. Poszedł także do kilku drzew wokół tego. Spojrzał na ziemię w poszukiwaniu śladów strupów, a może odcisków stóp lub łap. Spojrzał na korę drzewa, czy nie starło się futro lub nie pozostały jakieś zadrapania, myśląc, że to niedźwiedź; ale nic nie widział. Jeśli istniały jakiekolwiek oznaki tego, co to było, nie było łatwo ich znaleźć. Następnie Rich próbował odgadnąć, jak daleko oczy znajdowały się nad ziemią. Pomogłoby mu to wykluczyć pewne możliwości. Skupił się na ułamku sekundy z wczesnych godzin porannych i próbował sobie przypomnieć, jak daleko nad ziemią pojawiły się świecące oczy. Za pomocą miarki o długości 12 stóp był w stanie wywnioskować, że wysokość oczu nad ziemią wynosi około 6 stóp – czyli jego wzrost. Natychmiast znowu pomyślał o człowieku, ale ludzkie oczy nie mają takiego blasku.
Rich pokręcił głową i westchnął, wracając do domu. Następne kilka godzin spędził w Internecie, badając różne tematy, takie jak: dziwne wycie, błyszczenie oczu, okrzyki i pukanie drewnem. Ku jego rozbawieniu wszystkie te tematy prowadziły do stron informacyjnych i stron z opiniami na temat Wielkiej Stopy – czyli Sasquatcha. Zaśmiał się lekko, próbując ukryć niepokój. "Nie ma mowy; nie ma mowy, żeby to była Wielka Stopa. Te bzdury nie mogą być prawdziwe.
Rich zbierał informacje i czytał historie o rzekomych spotkaniach. Były to historie o myśliwych z całego kraju, którzy twierdzili, że słyszeli mrożące krew w żyłach wycie lub widzieli w lesie duże dwunożne stworzenia. Słuchał nagranego dźwięku z Ohio, który brzmiał prawie dokładnie tak samo jak wycie, które słyszał. Obejrzał kilka odcinków pewnego programu telewizyjnego, w którym drużyna wyrusza do lasu, aby znaleźć Wielką Stopę. Zdając sobie sprawę, że serial prawdopodobnie powstał na podstawie scenariusza i miał wyłącznie charakter rozrywkowy, zaczął szukać innych, pozornie bardziej wiarygodnych badaczy. Znalazł w Internecie program, w którym jedna osoba przebywała samotnie w lesie z rejestratorem dźwięku. W różnych odcinkach ta osoba cyfrowo poprawiała dźwięk za pomocą oprogramowania, aby ułatwić słyszenie. Rich wyraźnie słyszał „okrzyki” i pukanie do drewna. Na nagraniach tego gościa także słyszał słabe głosy, ale potrząsnął głową, myśląc, że prawdopodobnie jest to jakieś zjawisko związane z głosem elektronicznym (EVP). Twórca filmu upiera się, że są to „ludzie”, a nie zwierzęta, i rozmawia z nim. Rozważał zakup rejestratora dźwięku do nagrywania dźwięków, ale stwierdził, że to bez sensu – nie chciał dzielić się nimi z jakimś „badaczem” lub stroną internetową. Sfrustrowany i zirytowany Rich zamknął laptopa i stanął na zewnątrz, na werandzie za domem.
„To głupie” – powiedział głośno, patrząc na swoje podwórko na linii drzew.
Podczas rutynowych niedzielnych popołudniowych zakupów spożywczych Rich przyłapał się na wpatrywaniu się w dział z produktami spożywczymi. Przewrócił oczami i chwycił trzy paczki po tuzin jabłek.
Później tego samego wieczoru zjadł lekką kolację i trzy jabłka na coś w rodzaju pustyni. Wyrzucił resztki jabłek do lasu i patrzył, jak odbijają się od drzew. Znalazł jeszcze trzy jabłka i zamiast je zjeść, rzucił je tak mocno, jak tylko mógł, do lasu. Niezadowolony, pospiesznie sięgnął po jedną z tuzina plastikowych toreb na jabłka, które kupił, i wyszedł na swoje podwórko, w pobliżu, jak sądził, drzewa, które widział, jak błyszczy jego okiem. Wyrzucił kilka jabłek do lasu z tego miejsca, a następnie zdecydował się po prostu wyrzucić pozostałe sześć na ziemię na skraju swojego podwórka. „No cóż, zobaczymy dziś wieczorem, jak to będzie”.
Rich prawie w ogóle nie spał tej nocy. Wydało mu się, że słyszy szelest za oknem, wstał więc kilka razy i nic nie zobaczył. Potem, na skraju snu, wydawało mu się, że usłyszał gwizd lub pukanie, ale znowu spojrzał i nie zobaczył niczego na oświetlonym przez księżyc podwórku. Wreszcie około 3 w nocy zasnął na dobre. Następnego ranka obudził się i sprawdził e-maile, zjadł śniadanie, a następnie przeszedł się po podwórku, aby sprawdzić okolicę. Nie znalazł jabłek.
„Mogły zostać zjedzone przez jelenia, szopa, szczury lub króliki” – pomyślał.
Tego wieczoru Rich zrobił to samo, z tą różnicą, że tym razem wyrzucił kilka jabłek na podwórko nieco dalej od skraju lasu; bliżej jego domu. Następnego dnia również ich nie było. Powtarzał to każdej nocy przez tygodnie. Kasjer w sklepie spożywczym w mieście musiał pomyśleć, że jest uzależniony od jabłek. Kilka razy wyrzucał resztki obiadu bezpośrednio na podwórko za domem. Różne rzeczy, takie jak: niewielka ilość makaronu, kawałki chleba, na wpół zjedzona kolba kukurydzy, kilka zielonych ziaren, które zostały, i tak dalej. Każdego ranka całe wyrzucone jedzenie znikało. Robił to przez następny miesiąc, tylko od czasu do czasu słysząc niesamowite dźwięki. Być może to, co wydawało dźwięki, ustało, ponieważ nie chcieli zwracać uwagi na znalezione źródło pożywienia – chcieli mieć je tylko dla siebie.
We wrześniu Rich zostawiał jabłka tuż przy schodach na swoją tylną werandę. Zaczął też zostawiać tam brudne ubrania w nocy. Następnego dnia przyjmował je i mył. Zaczął także rozpylać niewielką ilość wody kolońskiej na kilka drzew na granicy drzew i na schodach swojej werandy. Cokolwiek to było, niedźwiedź, jeleń, łoś czy coś innego mogło przyzwyczaić się do jego zapachu. „Może” – pomyślał – „mogę mu się dobrze przyjrzeć w ciągu dnia. Kto wie."
Każdego ranka przez następny miesiąc całe jedzenie znikało. Zauważył również, że część brudnej bielizny i koszul, które zostawił, została lekko poruszona. Nie zwisały z balustrady jego ganku, ale znajdowały się na ziemi przed nią lub całkowicie przesunęły się o kilka stóp od ganku. Rich pomyślał, że albo zwierzę wzięło ubranie do pyska i przeniosło je, być może próbując, albo coś je podniosło, obwąchało, a następnie niechcący upuściło na ziemię. Chciał zdobyć kamerę termowizyjną i nagrać to, co w nocy zbliżało się do jego domu, aby zabrać jedzenie, ale był prawie zbyt przestraszony, aby to zrobić. To tak, jakby w głębi duszy wiedział, co to było. Poza tym stwierdził, że są dość drogie. I tak już wydawał więcej na artykuły spożywcze.
Podczas przerw na lunch Rich spacerował częściej niż zwykle. Spacerował po lesie zostawiając jabłka, brudne ubrania lub różne resztki z poprzedniej nocy. Szukał oznak czegoś, czegokolwiek, ale nigdy nie znalazł żadnego dowodu. Pewnego szczególnie zimnego październikowego dnia stał obok koryta strumienia i spoglądał na niewielki piaszczysty obszar. Zobaczył coś, co mogło być odciskiem stopy, ale nie był pewien. Kiedy przykucnął, żeby przyjrzeć się temu bliżej, usłyszał trzask łamanej gałązki. Wszystkie ptaki i owady w okolicy ucichły. Poczuł, że tętno przyspiesza. Powoli wziął głęboki oddech. Coś znajdowało się za nim, jakieś 5 metrów po jego prawej stronie, na niewielkim nasypie w pobliżu strumienia. Nie wiedział, co to było, ale też nie odwrócił się, żeby spojrzeć. Zamiast tego powoli wstał, odwracając się lekko w prawo, tak aby cokolwiek tam było, mogło zobaczyć jabłko w jego dłoni. Pochylił się, położył jabłko na ziemi w piasku i spokojnie odszedł w stronę domu. Po pierwszym trzasku gałązki nie usłyszał nic więcej. Następnego ranka wrócił nad strumień i stwierdził, że jabłka zniknęło, a zagłębienie w piasku, które mogło być odciskiem stopy, zostało zakryte. To było tak, jakby coś celowo przeniosło piasek na wierzch dłonią lub przedramieniem. Podobnie wyglądające wzory wypchniętego piasku były wszędzie wokół miejsca, gdzie znajdowało się jabłko. Coś dosłownie zacierało ślady.
Rozdział 3
Rich dotarł do swojego domu oddalonego o ćwierć mili. Postanowił przeprowadzić nowy eksperyment. W ciągu dnia wystawiał jedzenie. Zostawiał jabłka na podwórku i kilka na stopniach ganku. Rich wiedział, co go obserwuje w lesie; wiedział, że to musi być Wielka Stopa. Chciał zobaczyć to stworzenie na własne oczy, ale czuł, że powinien podejść do niego z większym szacunkiem. Nie zamierzał kupować wielu kamer monitorujących i montować ich w całej swojej posiadłości. Pomyślał, że stworzenie załapie się i nie będzie już czuło się z nim komfortowo. Fakt, że zakrywał odcisk stopy, wskazywał, że był inteligentny i nie chciał być widziany. Rich chciał sprawiać wrażenie jak najmniej groźnego. Zatem jego następnym planem było wykładanie jabłek i resztek jedzenia w ciągu dnia.
Rich wstał następnego ranka i po śniadaniu wyrzucił kilka resztek na podwórko. Do pracy poszedł do swojego biura, które urządził w piwnicy. Nie ma tam okien, więc nie mógł dokładnie zobaczyć, co dzieje się na podwórku. Nie przeszkadzało mu to, bo miał wrażenie, że Wielka Stopa będzie wiedziała, jeśli siedzi przy oknie i wygląda na podwórko. Jedyne, co robił, to od czasu do czasu wyjrzał na tylną werandę, żeby sprawdzić, czy jedzenie wciąż jest rozrzucone na jego podwórku. Przez większą część dnia nie zauważył żadnych zmian. Jednak o 18:00, gdy zaczynało się ściemniać, wyjrzał na podwórko i nie zauważył kilku jabłek, które przypadkowo rozrzucił na swoim podwórku. Wyszedł na zewnątrz, żeby sprawdzić, czy zachodzące słońce nie płata figli cieniom. Nie widział żadnych jabłek ani resztek jedzenia z poprzedniej nocy. Rozglądał się za odciskami kopyt lub odchodami, które mogłyby wskazywać na jelenia lub inne zwierzę, ale nic nie zauważył. Rich powtarzał ten proces codziennie aż do Halloween. W ciągu dnia zostawiał jedzenie na podwórku, a wieczorem znikało. Zostawiał jedzenie na noc, a rano już go nie było.
Po południu 31 października był na zewnątrz, na swoim podwórku, od niechcenia rzucając kilka winogron i kawałków chleba. Po kilku chwilach miał wrażenie, że jest obserwowany. Próbował to zignorować i nadal rzucał kawałki jedzenia na ziemię. Kiedy dotarł do schodów na tylną werandę, zatrzymał się i powoli odwrócił w stronę lasu. Nic nie widział. Wziął głęboki wdech, wdychając chłodne jesienne powietrze i spojrzał lekko w górę i w lewo. Właśnie wtedy jego peryferyjne widzenie coś wychwyciło. To było jakieś 15 stóp dalej, w rogu domu. Rich nie patrzył bezpośrednio na to, co to było, ale wiedział, że coś tam było i był to ciemny, wysoki kształt. Wziął głęboki oddech i odwrócił głowę w tamtą stronę tak naturalnie, jak to było możliwe. Jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył dużą, futrzaną, czarną masę szybko przemykającą za róg jego domu. Przełknął ślinę i powoli podszedł do tego rogu, nie odrywając wzroku od części ściany, gdzie znajdowała się masa. Kiedy dotarł do rogu, zatrzymał się i wstrzymał oddech. Powoli przesunął się do przodu, tak że jego palce u nóg wyjrzały zza rogu, po czym pochylił się do przodu, odsłaniając nos, a potem oczy. Peryferyjnym widzeniem lewego oka widział tę samą czarną masę, tyle że tym razem znajdowała się za rogiem prowadzącym do frontu jego domu. Pozostał nieruchomy, kierując wzrok w tamtą stronę. Zdecydowanie coś tam było. Było duże i nieruchome. Zrobił krok do przodu, przyglądając się temu najlepiej, jak potrafił, nie odwracając głowy w jego stronę.
Rich powoli kontynuował stawianie małych kroków, aż znalazł się kilka stóp od narożnika. Patrzył przed siebie i wciąż kierował wzrok w tamtą stronę. Upuścił kilka kawałków chleba na ziemię. Przeszedł całą drogę do swojej ciężarówki zaparkowanej na żwirowym podjeździe. Było to jakieś 20 metrów dalej. Rich wstał i zapatrzył się w okno po stronie pasażera. Widział swoje lekko zniekształcone odbicie w szybie, bok swojego domu i drzewa w oddali. Widział też coś jeszcze. Coś w lewym dolnym rogu odbicia. Było wysokie, czarne i obserwowało go. Dostrzegł dłoń spoczywającą na bocznicy ściany. W odbiciu nie widział żadnych szczegółów twarzy, ale widział okolice nosa i ust. Kolorystyka nie była tak ciemna jak reszta; zastanawiał się, czy nie ma tam futra.
Rich nie wiedział, co robić, więc po prostu stał i patrzył, jak go obserwuje. Był lekko przykucnięty, lewą ręką trzymając się rogu ściany po prawej stronie. Wziął głęboki wdech i wydał krótki, ostry gwizd. Czekał i patrzył. Kilka sekund później postać w odbiciu wydała gwizd, który był prawie identyczny z jego. Zagwizdał ponownie, a on zagwizdał z powrotem. Rich powoli przeniósł rękę do samochodu. Patrzył, jak stworzenie w odbiciu przykucnęło niżej, jakby spodziewało się, że Rich się odwróci, ale tak się nie stało. Zamiast tego trzykrotnie zapukał w dach swojego samochodu. Ku jego zaskoczeniu, w odpowiedzi postać w odbiciu zapukała w boczną ściankę jego domu dokładnie trzy razy.
„Ok, wystarczy na dzisiaj” – pomyślał, nie chcąc kusić swojego szczęścia. Powoli skręcił w prawo i zszedł na skraj lasu, gdzie rzucił pozostałe winogrona. Odwracając się, żeby wejść do środka, nigdy nie zauważył niczego wyłaniającego się zza rogu. Siedział na sofie i wyglądał przez okno wychodzące na podwórko. Nic tam nie widział. „Cokolwiek to było, Wielka Stopa czy coś innego, nie zrobi mi to krzywdy i wie, że pomijam resztki jedzenia. Muszę dalej budować zaufanie” – pomyślał.
Rozdział 4
W pierwszym tygodniu listopada Rich kupił i zmontował małą szopę, którą postawił na końcu swojego żwirowego podjazdu. Miał pomysł; zamierzał zaopatrzyć szopę we wszystkie resztki jedzenia i żywność, którą kupił podczas cotygodniowych zakupów w mieście. Stworzyłby dla tego stworzenia małe miejsce, w którym mogłoby przyjść i zjeść, a może nawet spać. Zaczynało robić się coraz zimniej i doszedł do wniosku, że to coś w lesie przydałoby się jakieś schronienie. Ustawił tam nawet mały generator, żeby go podgrzewać. Być może zostawiłby drzwi do plastikowej szopy lekko uchylone, żeby Wielka Stopa poczuła, że w środku panuje ciepło.
Przez dwa miesiące działało to doskonale. Widział duży ślad na śniegu prowadzący z lasu do szopy, widział, że zniknęły wszystkie resztki jedzenia, a nawet sprawdził wnętrze szopy w poszukiwaniu wskazówek, które mogłyby jeszcze bardziej potwierdzić jego podejrzenia co do tożsamości stworzenia. Jedyne co zobaczył to czarne futro. To było głównie jak włosy, jeśli w ogóle. Nie był ani za długi, ani za krótki. W dotyku przypominał grzywę i ogon konia, był szorstki i nie był miękki jak włos kota, psa czy człowieka. Rich rozważał udanie się do lasu i podążanie śladami, ale czuł, że może to spowodować problemy z zaufaniem do stworzenia. Postanowił nie wtrącać się poza zapewnieniem mu schronienia i resztek jedzenia.
Pod koniec stycznia Rich zaczął się niecierpliwić. Chciał to zobaczyć. W ostatnią sobotę stycznia sprawdził szopę pod kątem oznak aktywności i nic nie zauważył. Wchodząc do środka na resztę zimowego dnia, poszedł do swojej sypialni, aby poczytać lub obejrzeć telewizję, od czasu do czasu obserwując podwórko. Nic nie widział, żadnych oznak ruchu czy aktywności. Zakładał, że dotarł do szopy późnym wieczorem.
Następnego dnia Rich udał się do miasta po zakupy spożywcze. Kiedy już miał zamknąć tylne drzwi i udać się do swojej ciężarówki, zatrzymał się, wpatrując się w kluczyk. Spojrzał na otwartą szopę, myśląc o nowym eksperymencie. Zamierzał zostawić drzwi do swojego domu otwarte. Wyłączył ogrzewanie i wrócił do swojej ciężarówki.
Będąc w sklepie spożywczym, powoli poruszając się po każdej wyspie, zdał sobie sprawę, że ma już dość kupowania dodatkowego pożywienia dla stworzenia i wciąż nie nawiązania z nim kontaktu. Więc tego nie zrobił. Kupił tylko tyle dla siebie. „Pieprzyć to” – pomyślał. Zostawił drzwi otwarte, być może zrozumie, że nie ma go w domu, a może uzna, że można bezpiecznie wejść do domu. Nie wiedział tego na pewno.
Po powrocie do odległego domu nie zauważył niczego niezwykłego. Nie było żadnych nowych śladów stóp, drzwi były nadal otwarte, a wewnątrz domu nie było śladów śniegu. Rich był w kuchni i od niechcenia odkładał zakupy, kiedy tylko to poczuł; lekkie poczucie, że coś jest z nim w domu i że jest obserwowany. Powoli zamykając drzwi lodówki, biorąc głęboki oddech, znieruchomiał. Usłyszał pociąganie nosem. To brzmiało psio. Potem zapach przeszył jego nozdrza. Pachniało trochę jak wystawa w zoo. Zapach nie był zbyt obrzydliwy, ale z pewnością mocny. Odsunął się od lodówki i powoli obszedł ladę. Kiedy skręcił za róg kontuaru, jego peryferyjne pole widzenia dostrzegło coś wysokiego i ciemnego. Był lekko zgarbiony i kołysał się w przód i w tył. Rich pozostał nieruchomy, wyglądając przez tylne okno. Policzył do trzech i szybko odwrócił głowę w stronę ciemnego obiektu. Ledwo to widział. To było jak ciemna plama pędząca tylnymi drzwiami jego domu. Ruszył w pościg, pobiegł na ganek na tyłach domu, ale niczego nie zauważył.
Drżąc, z bijącym sercem, wrócił do domu. Zamknął drzwi i udał się do swojej sypialni. Wyjrzał przez okno, szukając czegokolwiek, i usiadł na krawędzi materaca.
„To robi się głupie”, pomyślał sobie, leżąc na plecach. „Jeszcze raz zostawię drzwi otwarte i to wszystko. Jeśli nie wejdzie ponownie do środka, niech tak będzie. Czas położyć kres tej głupocie.”
Obudził się następnego ranka, otworzył tylne drzwi, wziął trochę tostów, wyłączył ogrzewanie i udał się do swojego biura w piwnicy. Było tam przytulnie i ciepło dzięki małemu grzejnikowi, który miał. Poszedł do pracy i o niczym innym nie myślał. Zakładał, że nic nie wejdzie do jego domu, ponieważ jego ciężarówka wciąż stała na podjeździe. Zrobił sobie przerwę na lunch, spacerując po swojej posiadłości, szukając oznak aktywności. Widział tylko swoje własne ślady i coś, co mogło być odciskami innych stóp przeplatających się z jego na śniegu. Ale nie był pewien.
Kiedy Rich skończył pracę na dany dzień, zamknął tylne drzwi i przygotował sobie kanapkę na kolację. Nie było żadnych resztek ani niczego odłożonego na to, co mogło znajdować się w lesie lub szopie. Oglądał małą telewizję, wziął prysznic, powoli wsuwając kutasa, myśląc o nowym trenerze koni na ranczu, które mijał w drodze do miasta. Zatrzymał ciężarówkę, przywitał się z nią i dowiedział się, że ma na imię Denise. Rozmawialiśmy przez kilka chwil; uśmiechnął się i ruszył dalej żwirową drogą prowadzącą do brukowanej autostrady.
Sen przychodził mu z łatwością. Skończył z graniem w gry. Coś tam było i tyle.
Około 2 w nocy Richa obudził głośny trzask. Otrząsając się z zawrotów głowy, położył się z powrotem na materacu i ponownie zapadł w sen, sądząc, że to tylko sen. Około godzinę później usłyszał kolejny podobny dźwięk, ale ponownie założył, że to umysł płata mu figle w stanie lekkiego snu.
Rich zaspał, obudził się około 8:45. Nie było jeszcze za późno, ale później, niż chciał. Westchnął, zrzucając kołdrę, przeklinając sam siebie; wstał z łóżka i skierował się do łazienki na końcu korytarza. Słońce świeciło jasno przez okna po tej stronie domu. Promienie słońca wpadały przez okno łazienki, oświetlając kafelki na podłodze w korytarzu. Otrząsał oczy, by pozbyć się porannej skorupy, kiedy wydało mu się, że dostrzegł cień poruszający się w promieniu słońca wyłaniającym się z drzwi łazienki.
Rich podkradł się bliżej łazienki, lekko ślizgając się skarpetkami po podłodze, nie wydając żadnego dźwięku. Znowu zobaczył cień poruszający się w lewo i prawo. Zatrzymał się przy drzwiach i oparł się o ścianę. Pomyślał, że powinien sięgnąć po broń, ale coś mu mówiło, żeby tego nie robił. Być może było to lenistwo lub przeczucie, że to nie intruz – przynajmniej ludzki intruz. Wyjrzał zza rogu i zobaczył to.
Rozdział 5
Wysoka, ciemno futrzana istota o humanoidalnym kształcie cicho poruszała się tam i z powrotem. Na zmianę przenosił ciężar na lewą i prawą stopę. Jego głowa poruszała się przy każdym przesunięciu ciężaru, gdy sprawdzał swoją łazienkę. Rich zgadł, że miał około 6 stóp wzrostu, ale był zgarbiony, z ramionami i dłońmi trzymanymi blisko ciała. Widział tylko łokcie z tyłu, a nie całe ramię. Nie odrywając wzroku od wysokiego, muskularnego ciała, szybko sięgnął do drzwi łazienki i je zatrzasnął. Zobaczył, jak odwraca się i jest zwrócony w jego stronę, gdy sięgnął do drzwi. Usłyszał, jak chrząka, jakby krzyczał „nie!”
Został uwięziony w jego łazience, nie było wyjścia. Rich nie był pewien, czy może rozbić okno, a tym bardziej nie był pewien, czy okno można stłuc. Upadł na kolana i na dół drzwi; dostrzegł ruch przez szczelinę. Poruszał się tam i z powrotem, węszył i próbował znaleźć wyjście. Musiał położyć rękę na drzwiach, bo Rich usłyszał dźwięk, jakby ktoś szybko przesuwał ręką po drewnianych drzwiach. Rich pobiegł do kuchni, żeby znaleźć jedzenie, które mógłby wsunąć pod drzwiami.
Rich wrócił z kilkoma kawałkami indyka i kilkoma winogronami. Wsunął je pod małą szczelinę pomiędzy drzwiami a podłogą z płytek. Usłyszał więcej pociągnięcia nosem i potem zobaczył niewyraźny ruch. Słyszał też, co mogło żuć.
Serce biło mu mocno, a pot zaczął kropić mu czoło, wiedząc, że otworzy te drzwi.
„H-cześć?” Rich próbował coś powiedzieć, ale nie otrzymał odpowiedzi. – Po prostu… uh, otworzę drzwi. Nie zamierzam cię skrzywdzić. Przewracając oczami, wziął głęboki oddech i powoli przekręcił klamkę.
Stworzenie było przerażone. Kucał obok toalety w rogu łazienki. Rich widział, jak falował, dyszał i drżał, próbując ukryć twarz. Przypominało Richowi dziecko próbujące ukryć się lub osłonić przed agresywnym rodzicem. Rich powoli ruszył w jego stronę, mówiąc cichym, delikatnym tonem.
"No hej. Cześć. Spoko, nie zrobię ci krzywdy. W porządku." Powiedział, podchodząc do biedactwa. Wyciągnął kawałek indyka. „Po prostu to tu zostawię. OK?" - powiedział, kładąc indyka bezpośrednio przed przyczajonym stworzeniem. Pokój wypełnił się zapachem wystawy w zoo. Rich obserwował jego ręce, gdy się cofał. Przypominały mu dłonie szympansa. W rzeczywistości to samo dotyczyło futra. Pomyślał, że to interesujące, że może tak przykucnąć. To coś nie było superogromnym, futrzanym kadłubem, o którym słyszał w Internecie. Wydawał się krótszy i szczuplejszy.
Rich wycofał się z łazienki i zostawił otwarte drzwi. Zamknął wszystkie pozostałe drzwi w domu, łącznie z sypialnią. Chwycił laptopa i usiadł przy kuchennym stole. Od niechcenia zajął się swoją pracą, udając, że nie ma w swojej łazience czegoś, co musiało być Sasquatchem. Przez cały czas, gdy jego serce biło, trudno było mu kontrolować oddech. Ale on siedział przy swoim stole i udawał, że w jego domu nie dzieje się nic niezwykłego. Pracując, od niechcenia gwizdał jakąś melodię, ignorując wszystko, co właśnie zobaczył. Mając nadzieję, że ten plan się powiedzie.
Minęła godzina bez żadnych dźwięków i ruchu. Minęła kolejna godzina z tymi samymi wynikami. Trzeciego Rich wstał, żeby rozprostować nogi, położył indyka w korytarzu obok łazienki i wrócił do pracy.
Po lunchu Rich siedział, kontynuując swój dzień, udając, że jest całkowicie nieświadomy wszystkiego, co dzieje się wokół niego. Na początku był to niewielki ruch; ciemny kształt pojawiający się i znikający z jego pola widzenia. Nie odrywając wzroku od monitora laptopa stojącego na kuchennym stole, zignorował go przez chwilę. Potem znowu to zobaczył. To było bardzo krótkie. Rich widział, że coś podgląda go zza rogu. Po kilku minutach zachowywania się zwyczajnie, jakby tego nie zauważył, zobaczył to jeszcze raz. Ciemny kształt pozostał w tej pozycji, nieruchomo, obserwując go, gdy siedział przy stole.
Patrząc na swoje dłonie, na klawiaturę, monitor, a potem skręcając w lewo, by wyjrzeć przez kuchenne okno, Rich zignorował to. Ciemny kształt znajdujący się mniej więcej sześć stóp nad ziemią pozostaje tam, wyglądając zza rogu, aby go obserwować. Rich wziął głęboki oddech i policzył do trzech. Na trzeciej spojrzał na niego, po czym wrócił do swojej pracy przed sobą. Zobaczył połowę twarzy spoglądającą na niego, wyglądającą zza ściany. He saw an eye, rounded and not too large, resembling a chimpanzee’s eye. It was black where a human’s is white, and the colored part was light brown. He saw an ear that was lighter in color; it was human-like, but slightly larger. He saw part of a face, cheeks, flattened nose, jaw, and half a mouth with thin or no lips at all. All were lighter in color, a dark tan. The hair was black and somewhat short, framing the face, covering the neck.
Rich almost screamed at the sight. But he remained calm, controlling his breathing, trying not to panic. He had never seen anything like that before. While not scary looking, it was out of the ordinary. He knew this was a special event and wanted to remain as calm as possible. Since all the doors were closed, he knew it wasn’t leaving. He stood, seeing the face withdraw behind the wall. Rich went to the refrigerator, grabbing another piece of turkey, he casually threw it on the floor as he sat down back at the table. It landed in the kitchen a few feet away from the wall.
About three minutes later, he saw a hairy arm reach out and grab the turkey, followed by sniffing sounds. Rich had no idea what to do next. So he got another piece of turkey and repeated this. After a half hour of placing small pieces of leftover turkey every several minutes, Rich had enough, catching up on emails and work, deciding shut his laptop down and relax – or at least try to.
He heard large foot falls in the hallway when he started doing the dishes, not bothering to feed it more scraps. His ears followed the sounds back to that hallway bathroom. Rich assumed the creature felt safe there. Later on he was watching TV and heard nothing, never once feeling a presence behind him or in the living room, never once hearing noise in the kitchen. He shrugged, guessing it was resting in the bathroom.
A few hours later Rich decided to head to bed. He double checked the locks on all the doors, decided not to shower, went to his room, closing and locking the door behind him, and attempted to sleep. It must’ve taken hours. He lay there listening and waiting, hearing nothing. Finally the battle to stay awake was lost, his eyes closing and staying closed a little longer each time they shut. “It’s ok,” was his last thought before he fell asleep.
Rozdział 6
A few hours passed and Rich’s eyes shot open in the dark. He instinctually reached for his 9mm next to his bed. He heard movement. It was heavy foot falls down the hallway, followed by a banging sound in the kitchen. He knew exactly what the cause of the sound was. He slowly put his gun back in the drawer, getting out of bed, heading to his door. He unlocked it, turning the knob as slowly and as quietly as possible, hoping to peer out of the cracked door discreetly.
Rich’s bedroom being diagonal to the kitchen afforded him a view into it. He saw the counter, the corner of the table he was sitting at most of the day, a few cabinets, all illuminated by moonlight. Suddenly a bright light, the refrigerator door opening, took him by surprise. What the light shown took him even more by surprise.
Rich saw a tall, dark figure standing in the shadowy kitchen, light from the refrigerator silhouetting it. He gasped when he saw it. Glancing away to control his composure, taking a deep breath, he looked again. He studied it, observing its long arm, and large hand resting on the door handle. Rich shrugged, guessing that kind of door was pretty easy to open – no knobs to turn. He watched it open the door all the way. Something interesting caught his eye. Not only did he see the creature standing at full height, not crouched over, guessing it was close to 7 feet tall, but he saw curvature.
Watching it casually shift its weight, looking into the refrigerator, he saw slight curves in the waist and hip area. Leaving the door open, it opened the freezer, backing away after opening that door, apparently feeling the cold air come out of it. Closing it once more, it looked on top of the refrigerator, easily seeing what nothing was there. Then something else happened that made Rich gasp.
The hairy Sasquatch left the door open and turned to its side, walking toward Rich, looking to the ceiling as if inspecting the room. Rich’s eye’s shot open even wider, seeing the creature’s body silhouetted by the light – it was hourglass shaped with feminine curves.
Rich’s mouth dropped open when he observed it turn to its side once more, raising its hand in the air above its head, touching the 10 foot tall ceiling with ease. The light from the open door showed more curves, this time what appeared to be breasts viewed from the side. Rich gulped, seeing they were quite large. He closed his door silently and sat on the edge of his bed. “Wow,” he thought, thinking the Sasquatch looked like a tall, somewhat muscular woman wearing a skin tight hairy costume of some sort.
“I guess I should give her a name,” he thought to himself, lying back on his bed, a slight smile on his face. His nerves and anxieties of having a Bigfoot trapped in his home fading away. Perhaps it was because he didn’t have a potentially aggressive male in his home. Perhaps it was because his house guest didn’t seem as large or ominous as some of the stories he read about online. Perhaps somewhere in the back of his mind he found that curved silhouette in his kitchen appealing to the eye.
“I wonder if she has a Bigfoot boyfriend somewhere out there in the woods,” Rich chuckled quietly in his bed before falling asleep.
*****
The next morning Rich woke and began his daily work routine, not attempting to find the where she may be hiding or sleeping, not trying to interact with her, not setting any food out for her – since she cleaned out most of the kitchen for him. He sighed, shaking his head, setting out some bread she had not found on the kitchen counter for her to eat.
Opening up his laptop he found a few more videos online. They were clips from documentaries about a famous Bigfoot encounter that was filmed in the late 60s - the Patterson–Gimlin film. He had seen it before several times, but one detail of it stuck out, especially after seeing his guest in better detail the previous night. Analysts, who believe the film wasn’t a hoax, suspect that the Bigfoot in the Patterson-Gimlin footage was a female.
Rich watched several clips of recreations, sculptures, drawings and so on, that show breasts hanging down. If that footage from decades ago wasn’t a hoax and if the Bigfoot was a female, it was much larger than the one in his home. Perhaps his Bigfoot was younger. Some analysts claimed that “Patty” as she was named, was over seven feet tall. Rich’s house guest was just at seven feet, he guessed. Patty was also larger and more muscular, again, making Rich think the one in his home was younger.
He stared blankly at his laptop, unaware he was being watched. She was peeping around the wall at him once again, waiting for him get food for her. Rich didn’t notice this, closing his laptop, grabbing his keys, locking the door behind him and leaving, thinking about what to name her.
He rolled his eyes at yet another large grocery bill. Rich bought more food than he ever had, hoping it would be enough for her. He would keep most of it in his room, so she wouldn’t raid his kitchen every night.
Sitting back at his laptop after throwing a few pieces of ham and bologna on the floor, he resumed working, not noticing the food being snatched away by something hiding out of view. Rich continued thinking about names for her, causally tossing a couple pieces of meat toward the hallway. One piece landed out of her reach.
Rich was typing on his laptop, feeling at ease, still unsure of what to call her when a large dark shape caught his eye.
His held his breath, his eyes looking straight ahead at her. She was crouching down, slowly reaching toward the meat, their eyes locked on one another. Rich saw her face looked ape-like, but definitely having a familiar human appearance. Her face was almost pleasant looking, not scary at all. He gulped and attempted to say “hi” but only a whisper came out.
She reached for the meat, slowly backing away from it, her eyes never leaving his. A slight smile came over Rich’s face, watching her retreat back into the hallway.
“Sally,” he said aloud, just before she backed out of sight. She stopped, watching Rich, frozen, not with fear, but curiosity. “Sally?” he asked her. He nodded his head, agreeing with himself that the name was perfect for her.
“I’ll get you another piece,” Rich looked to his side, taking his eyes off her, grabbing another piece of lunch meat from the package next to him. He tossed it to Sally, surprised that she was still there in a crouching position.
*****
The rest of the day followed a similar pattern. Sally moved to a corner, keeping her distance, crouching on the floor, but remaining in Rich’s presence – not hiding. He acted natural, non-threatening, no sudden movements, pretending as if Sally was a pet dog. He felt a little guilty for that, since she displayed more intelligence than an animal, but he figured the less threatening he was, the better.
After dinner a horrifying thought entered his mind. How would Sally use the bathroom? He assumed that her species crapped in the woods, but Rich didn’t want that in his house. He walked past her in the corner of the kitchen, making his way to the hall bathroom. He felt relief upon seeing there was no feces or urine anywhere in her hiding spot. The only thing he noticed was some water from the toilet on the floor, assuming she must have drank from it.
“Ok, maybe I should let her go. This is silly. I don’t want Sasquatch shit in my house,” he chuckled. Deep down he knew Sally would return. He was right. Opening the door for her, letting the cold air rush in, he went about his business, cleaning some dishes, occasionally glancing over his shoulder toward the back door. He saw her dark shape quickly zoom outside about fifteen minutes after he opened the door for her. Leaving it open, he put some pieces of lunch meat in the hallway once more and left to watch TV. He smiled hearing heavy foot fall making its way down the hallway. She was back, hopefully after taking a crap somewhere behind a tree.
Rich closed and locked the door, smiling, thinking that Sally liked the nice warm house of his. He went to bed only to be woken a few hours later by the same sounds from the previous night.
Chapter 7
Rich stood there, peering into the kitchen from his cracked bedroom door, his mouth agape. “Wow,” he thought once more, watching Sally move in the kitchen, studying things, eating some food he purposely left in the refrigerator. Her body, her movements, was so human like at night. It’s if she was a human woman, home alone, wondering around her kitchen, nude, enjoying herself. Rich was amazed.
“Maybe her species are related to humans after all,” he thought, watching the tall, dark figure, trail her fingers across the counter top. His imagination started wondering. “Go on, get comfortable, maybe pour a glass of wine, answer a text on your phone from your boyfriend, invite him over. Sit him on the couch and start riding him.” Rich thought, completely floored at how human her movements looked when she was at ease – not cautious or protecting herself. Her body was gorgeous in the dimly lit kitchen.
Sally, of course, poured no wine and texted no imaginary boyfriend. She walked over to the table where Rich sat earlier. He lost view of her entire body, but was able to tell she was squatting at his seat. He could barely hear loud sniffing sounds.
Rich watched her stand, the side of her body in his view, the light from the refrigerator shining on a muscular, shapely butt. Sally walked to the light source, closing the door, and made her way down the hall, Rich closing his door just in time for her to pass by. He chuckled, thinking that she was using the open refrigerator door as light instead of turning on a light switch. He wondered why she was sniffing his seat, thinking back to all those clothes he left outside, assuming it was to confirm the scent belonged to him.
*****
The next several days featured more of the same; Rich working at his kitchen table, throwing bits of lunch meat or other food to a crouching Sally in the corner of the kitchen. Sometimes he would watch her eat, noticing it wasn’t anything all that different than what he’s seen before. She chewed normally, her fingers manipulating the food; everything looked ape-like, but not unfamiliar. He would smile at her during breaks, hoping she understood what it meant to smile.
During the night, he’d watch her from his cracked bedroom door move about the kitchen for her late night snack. She was unafraid, standing tall, moving around like a human - a gorgeous, seven foot tall, muscular woman. Rich wondered how old she was.
As the days passed, he found he didn’t have to be so careful in his movements; being more and more natural in the kitchen - doing dishes, cleaning counters, sweeping the floor, all while Sally crouched in the corner, watching him, chewing on a snack. When she wasn’t eating, Rich caught her looking at him while he worked. He smiled at her, looking for a smile in return.
He got bold one day. He hadn’t thrown Sally a slice of lunch meat in a few hours. He was watching her peak out of the window at the snowy landscape, towards the woods. Rich stood, making his way to the kitchen, grabbed a small piece of ham, walking directly to Sally and extended his hand to her. She turned, looking up at him, slowly taking the meat from his hand. Rich sat back down, smiling at her, watching her eat.
He repeated this the next day, opting only to feed her directly instead of tossing her some food. He also let her outside each day. She would be gone for around 15 to 20 minutes but would always return. Rich started noticing she wasn’t crouching as much, but walking slightly more upright around him during the day. He was cutting up some bread when he watched her walk into the kitchen to resume her spot in the corner. He saw her breasts, covered in black hair, but still very visible and large, tan nipples poking through the hair. They were the same color as her nose, mouth, and other parts of her face that weren’t covered in hair. Rich also saw no external reproductive organs. A quick glance in between her legs confirmed there was no scrotum or penis.
“Nice tits, Sally,” Rich said aloud, causing her to turn to face him. Reaching up to him from her crouched position, she took a piece of bread from his hand.
The next day, Rich decided to try an experiment. “Sally, want to watch me take shit?” he asked, standing and walking to the hallway. He offered her a piece of food to entice her to follow him to the hall bathroom.
She peeped around the corner, watching Rich do his bathroom business. When he was done he didn’t flush, instead leaving his excrement there, hoping Sally would figure out that’s where it went. He watched her walk into the bathroom, moving right past him, causing him to look up at her. She was so tall, a foot taller than Rich. Sally looked into the toilet, sniffing from above. Rich slowly moved to her, bringing his hand on the flusher, making sure she watched what he was doing. He flushed the toilet, startling her slightly. She watched his waste go down to be replaced with fresh water.
“I really don’t feel like wiping your butt,” Rich said softly, peering around Sally, looking to her ass, thinking how it reminded him of Olympic level sprinters he had seen on TV. “It’s actually a nice one. Hairy, but nice. ”
Rich chuckled, making his way back to the kitchen, “You do a lot of squats and lunges out there in the woods?” He jokingly asked Sally, taking a seat, not expecting a reply.
That night while watching TV, Sally joined him, crouching in the corner of the living room. After about an hour, Rich tapped the cushion next to him, placing a tiny piece of bread there. Sally crawled across the floor, not sure what to make of the TV, and snatched the bread. She remained, sitting at Rich’s feet close enough to where he could feel her warmth against his pants. She was looking at the television.
Rich thought for a moment, tore off another piece of bread, and gently placed his right hand on her shoulder. She jerked slightly, but didn’t move from her position. She turned to face him, seeing his other hand with the bread, taking it from him. Rich left his hand there, eventually caressing her shoulder, just as he would a dog. The caresses morphed into scratches and gentle massages. Sally remained still, facing the flashing lights of the TV. Rich bent forward slightly, noticing her eyes were closed. As if she sensed a change in the air around her face, she turned, looking into Rich’s eyes. He smiled and nodded at her, hoping she felt at ease.
Removing his right hand from her shoulder, he slowly moved it to her face, the back of his fingers grazing the hair on her jaw line. His index finger moved up, lightly caressing the hairless part of her cheek, their eyes not looking away from the other. “it’s ok,” he whispered to her.
Shortly after that exchange, Rich turned off the lamp in the living room, the TV, rechecked the doors, filled a small bowl with water for Sally, leaving it on the kitchen counter and went to bed. He decided to leave his bedroom door open.
He was awakened hours later, light from the kitchen streaming into his room, the refrigerator door open. In the dim light, he saw the silhouette of a seven foot tall woman, standing in his kitchen, pouring the bowl of water down her throat. Barely being able to make out her breasts swaying with each step, Rich wondered if she would try to come in his bedroom, he wondered if she’d sleep in his bed.
Dozing in and out of sleep for the next hour, he thought he saw her. He thought he saw a dark shape peep into his bedroom, initially causing him to shake his head from what he thought was an eerie dream. The shape went away.
Shortly before dawn, Rich thought he saw a large dark figure standing at the foot of his bed. It was scary. He was half asleep, not sure if he was dreaming once more, turning to his side, closing his eyes tightly.
Chapter 8
As the weeks went by; things became easier for Sally.
She had figured out how to use the toilet. After a few observational sessions with Rich, she even wiped herself, though maybe not a thorough as a human. He wanted her to sleep in his bed with him. He wondered if she understood the concept of snuggling or cuddling. He had no idea of her kind did that sort of thing. The only issue was her hygiene. She still smelled a bit like a zoo exhibit. Rich wanted to bathe her.
Sally squatted on Rich’s bedroom floor, watching him shower, the glass stall steaming up around him. He had led her in there, quite easily since she pretty much followed him wherever he went in the house, sometimes even outside to get firewood. She watched him strip and proceed to lather up with shampoo. Rich hoped she would join him in the shower, glancing at her breasts, pushing perverse thoughts away, so he could bathe her thoroughly.
Finally after a couple days of seeing that the water flowing out of the little thing above Rich’s head and that the white, bubbly stuff he was rubbing over his body was not harmful, Sally joined him.
Extending her hand toward the falling water, testing its temperature, Sally entered the shower. Rich had never seen or heard an ape laugh before, especially a creature that was ape-like, as was the case with Sally. He noticed her toothy grin seemed so human. He watched her play in the water, splashing her face, listening to her deep grunts, assuming they were her form of laughter.
She loved the shower. She had no issue with Rich lathering up her back with soap. Rich was enjoying it as well. He noticed how densely muscular her back was, her wet hair sticking to and highlighting her musculature. Then Rich made his way further down her back and saw her ass.
His eyes lit up, watching the streams of water trail down her back and into her crack. Sally’s butt did indeed resemble some of those Olympic sprinters. Rich imagined Sally posing on the cover of one of those body building magazines. He chuckled to himself, his fingers combing the shampoo through her fur. Then something else happened.
He couldn’t take his eyes off her ass. At this point she was slightly bent over, as if she figured out it would be easier for him to clean her back, causing her back to arch and butt to stick out more. Rich stared at it, watching the muscles flex when Sally would occasionally shift her weight. He had an erection.
Rich slowly brought his hands to rest on her hips, pulling her back to him just enough to where his cockhead poked into one of her muscular glutes. Moving himself to the side a few inches, his cockhead was now poking directly below where her anus would be.
Sally felt this, standing up straight, turning around to look at Rich. He got scared, thinking maybe she would attack him, but she didn’t. Sally’s eyes trailed down Rich’s comparatively hairless body until they found his erect cock. Sally looked at it, studying it, as if in deep thought. She glanced back at Rich’s eyes, then back down at his throbbing erection. She was putting two and two together. After a few moments, she turned to her side, letting the water wash away debris from the front of her body and then to her back to rinse off her soap. Rich was embarrassed, hoping he didn’t offend her, not sure if he could offend her. He looked down in the shower, seeing all the dirt that had washed off her body. He spent the next 30 minutes cleaning up the mess Sally unintentionally made.
Apparently he didn’t offend her at all. Later that evening she was laying flat on the bed, her feet hanging over the end of it, grunting softly, realizing that a mattress was far more comfortable than the ground. Rich was next to her looking up to the ceiling, in his pajamas, feeling slightly awkward. He fell asleep later when he heard her slow, methodical breathing, assuming she was asleep.
The next several days were more of the same. They would shower, Rich would get aroused, Sally would look almost knowingly at his erection for a moment – as though she understood what was happening, why he was erect, and maybe, wanting to cross an interspecies line with Rich. Rich bathed her, running his hands over her large breasts, his erection harder than ever, not minding if he had sex with this creature. He laughed inwardly at himself, wondering if she would be into that with a human, telling himself he would never want to initiate it for fear of scaring her away.
After a few days in bed, Sally turned to her side, resting her head on Rich’s shoulder. He smiled, wrapping his arm around her large frame, pulling her in close. He rested his hand on her ass, gently kneading it, thinking that if she was a human he may not be able to brazenly touch her there. Sally didn’t seem to mind the next day when Rich squeezed her breasts after showing her how to turn a door knob.
As the weeks went by he found himself thinking of her more often in a sexual way. He almost couldn’t help it. Rich also talked to Denise more often - occasionally flirting with her after stopping to chat on the way to the grocery store each week. She was 5’5”, long, dark brown hair, and a curvy, hourglass body. After one Sunday of brief chit chat about the horses she was grooming, Rich said goodbye, thinking about how nice it’d be to take Denise to bed. His thoughts were interrupted by Sally. He sighed, pulling into his driveway, realizing