Przeznaczenie obudziło się gwałtownie z powodu zimnego uścisku porannego wiatru. W pozbawionym snu oszołomieniu Destiny przypomniała sobie, gdzie jest – jej umysł został przyciągnięty do jej uwolnienia, a następnie do lat deprawacji, które znosiła w lochach. Te okrutne wspomnienia, na zawsze niszczące jej zdrowie psychiczne, sprawiły, że jej orzechowe oczy napłynęły gniewną łzą. Myślała o samobójstwie, odebraniu sobie życia, zamiast ulegać zachciankom tych zboczonych starych arystokratów. Ale te postawy były tylko chwilowe, natychmiast ginęły i były ogarnięte stalowym pragnieniem walki, przetrwania i ostatecznej ucieczki. Wykorzystując ostatnie rezerwy sił, Destiny wstała i otarła łzy z oczu zabłoconymi palcami.
Destiny podeszła do krawędzi jaskini, spoglądając na małe pagórki, w których się schroniła. Słońce jeszcze nie wzeszło. Destiny uznała, że to idealny czas na przeprowadzkę, mogła wiedzieć, dokąd zmierza, ale widoczność była słaba z powodu porannej mgły. Destiny przeszła przez krawędź jaskini i ruszyła swoją drogą, jej długie, rude włosy powiewały i falowały na silnym wietrze.
Destiny zaczęła wybierać ścieżkę między małymi wzgórzami, oddalając się od wschodzącego słońca i drogi, którą biegła poprzedniego dnia. Widok Destiny na okolicę był zasłonięty przez wysoki na dwa metry trawiasty wał. Destiny upadła na kolana u podstawy nasypu, poświęcając chwilę na ułożenie jej soczystej ciała na nagich ramionach i zaczęła czołgać się po trawie na brzuchu. Destiny dotarła na szczyt i rozejrzała się po okolicy. Bezpośrednio nad nasypem znajdowała się betonowa ścieżka, która stykała się na skrzyżowaniu w kształcie litery T z polną drogą ranną przez trawiastą łąkę i kilka drzew po lewej stronie Destiny. Łąka była porośnięta gęstą trawą, która ustępowała jedynie brudnej ścieżce i drzewom, które ją otaczały z każdej strony.
Przeznaczenie wiedziało, że musi dotrzeć do drzew nad łąką, problemem było samo dotarcie tam. Przeznaczenie musiało zaryzykować wszystko. Musiała wyłamać się z ukrycia i biec przez łąkę. Odwróciła się na plecy i ześlizgnęła po nasypie, aby osłonić się przed wzrokiem, wygrzewając się w porannym słońcu, próbując pozbierać się przed niebezpiecznym zadaniem. Spokojną chwilę Destiny przerwał ryk silnika 4x4 za nią. Wbrew najlepszym instynktom Destiny przekręciła się na brzuch i wspięła na szczyt nasypu, by zbadać sprawę. Hałas trwał nadal, ale poza tym na spokojnej łące nie było żadnych zmian.
Nagle dziewczyna z rozwianymi blond włosami przedarła się przez drzewa i zanurkowała w wysoką trawę obok polnej drogi. Wysoka trawa wokół niej zadrżała, gdy zadrżała ze strachu. Kilka sekund później ciężarówka z napędem na cztery koła przejechała polną drogą, orząc przy tym luźną wierzchnią warstwę gleby. Ciężarówka podskoczyła z grubsza do przystanku sąsiadującego z miejscem, w którym dziewczyna schroniła się. Z siedzenia kierowcy wysiadł starszy mężczyzna ubrany w czerwoną kurtkę, białe bryczesy i czarne skórzane buty (tradycyjny strój LSH). Głupio dziewczyna złamała swoją osłonę, próbując dotrzeć do drzew. Mężczyzna zareagował szybko, po chwili łapiąc dziewczynę i rzucając ją na ziemię. Wstał, gdy próbowała się wyrwać. Brutalnie ją zatrzymał, chwytając za jej długie blond włosy. Ostatnim aktem obrony dziewczyny był krzyk, jej lament odbił się echem od łąki i zaatakował uszy Destiny. Blondynka została rzucona na środek toru, nie śmiejąc się ruszyć.
Jednym szybkim ruchem myśliwy zrzucił bryczesy i spodnie. Podszedł powoli do swojej ofiary i upadł na kolana za nią. Destiny zaczynało się budzić. Jej brudna dłoń przesunęła się po jej nagim ciele i musnęła wargi sromowe. Dziewczyna leżała skomląc w ziemi, gdy ten podszedł do niej i brutalnie chwycił ją za tyłek i przyciągnął do siebie o kilka pozostałych centymetrów.
Destiny rozszerzyła swoją cipkę, tworząc symbol „v” długimi palcami. Patrzyła z błyskawiczną uwagą, jak myśliwy trzymał swojego twardego kutasa w prawej dłoni i muskał nim nieosłoniętą cipkę dziewczyny. Przeznaczenie wyobraziło sobie, jak to jest być przygwożdżonym do twardej podłogi i gwałconym. Podniosła środkowy palec do ust, smarując go trochę śliną i bez litości wpychając go głęboko po kostki w swoją cipkę bez namysłu.
Łowca tkwił głęboko w blondynce po jajach i odjeżdżał, wbijając swoje jaja w jej tłusty tyłek. Chwycił garść włosów i odciągnął je do tyłu, idealnie wyginając plecy zniewolonej dziwki. Przeznaczenie zaczęło działać w drugim palcu, ale okazało się niewystarczające do wypełnienia jej chciwej cipki. Wkrótce adoptowała trzeci palec. Bezlitośnie taranuje jej cipkę od kostek głęboko i ponownie. Jej cipka stawała się coraz bardziej mokra, gdy zaczęła uwalniać pre-cum. Destiny podniosła wzrok i zobaczyła, jak mężczyzna przenosi ręce z włosów dziewczyny na jej gardło, dusząc ją i pozbawiając jej piękne ciało tlenu. Pchnięcia mężczyzny stawały się coraz rzadsze i zaczął jęczeć za każdym razem, gdy zanurzał swojego kutasa w cipce dziewczyny. Destiny zwiększyła tempo, w jakim sama brzdąkała. Wpychała palce w swoją cipkę coraz szybciej i szybciej. To było zbyt wiele do zniesienia. Dochodziła do kulminacji. Sperma wypłynęła z jej cipki. Destiny wydała z siebie stłumiony jęk, gdy zanurzyła palce w swojej cipce i zatrzymała je tam. Tymczasem łowca pchnął jeszcze raz i wydał z siebie głośny krzyk, gdy wytrysnął do łona blondynki. Wciąż ciężko oddychając. Destiny wyciągnęła oślizgłe i przemoczone palce z cipki. Sperma była na całej jej dłoni i spływała po jej pięknej nodze. Destiny wytarła nadmiar wilgoci na kępkę trawy obok miejsca, w którym leżała.
Destiny ukryła się na zboczu nasypu, gdy myśliwy sięgnął do kieszeni kurtki tylko po to, by wyjąć smycz i obrożę dla psa. Blondynka przestała już płakać, pozornie akceptując swój nowy los jako zabawkę jakiegoś bogatego arystokraty. Gdy sperma spłynęła po jej nodze, myśliwy owinął mocno jej szyję kołnierzem z rzepem, a następnie przymocował do niego smycz. Niczym posłuszny pies poprowadzono ją na czworakach po zakurzonym torze z powrotem do jego ciężarówki. Otworzył bagażnik ciężarówki, a następnie otworzył drzwi klatki w środku. Destiny patrzyła, jak myśliwy chwyta dziewczynę za nogę i włosy i wpycha ją do klatki z psem. Zamknął drzwi klatki i bagażnik samochodu, a następnie wspiął się z powrotem na siedzenie kierowcy. Uruchomił silnik i pognał polną drogą na betonową drogę, skręcając w lewo – kierunek, który Destiny przypuszczała, prowadził w stronę Hallu.
********************
„Um… przepraszam”
Przeznaczenie obudziło się gwałtownie. Leżała skulona na dnie nasypu, osłonięta od wściekłego wiatru i, co najważniejsze, przed betonową drogą. Destiny nie otworzyła oczu, ale wiedziała, że ktoś stoi przed nią i przygląda się jej nagiemu ciału. Karcąc się za to, że zasnęła w tak kompromitującym miejscu, Destiny powoli otworzyła oczy.
Wzrok Destiny naprężył się przed letnim słońcem; niewyraźna postać odcinająca się od jaskrawego światła. „Nie martw się” przemówił głos „Nie jestem… jednym z nich”
Oczy Destiny przyzwyczaiły się do światła słonecznego. Mogła teraz rozpoznać postać jako niską kobietę z blond włosami do ramion i przenikliwymi niebieskimi oczami. „Obserwowałem cię przez około godzinę” zauważyła dziewczyna „Powinieneś chyba się ruszyć, tuż za tą drogą jest kilka drzew, które wyglądają na lepsze miejsce do schronienia się na noc”
"OK! Jesteś szefem” uśmiechnął się Destiny. Minął co najmniej rok, odkąd rozmawiała z inną dziewczyną. Oczywiście w lochach byli zamaskowani ludzie, ale nigdy nie byli chętni do rozmowy, a podczas wypuszczania z sali ostatnią rzeczą, o której wszyscy myśleli, była wymiana uprzejmości. Obie dziewczyny w milczeniu przesunęły się po nasypie, dając sobie imponujący widok na łąkę z wysoką trawą i względne bezpieczeństwo drzew.
„Wczoraj zacząłem z grupą dziewcząt. Wszyscy zostali… schwytani… dziś rano. Postanowiłam, że od teraz ruszam się po południu, w ten sposób masz dostęp do światła słonecznego, ale jest ich mniej, no wiesz… myśliwych – wyjaśniła dziewczyna, gdy pełzali po gęstej trawie na brzegu. „Tak przy okazji, jestem Evie”.
„Och, jestem Przeznaczenie. Miło mi cię poznać – odpowiedziała rudowłosa piękność.
Dotarli już do szczytu nasypu. Od ich pozycji było około 100 metrów przez gęstą trawę do lasu. „Pójdę pierwszy, skradnę się na tor, a potem, jeśli nie zobaczę niczego, co nadchodzi, przebiegnę resztę sprintem. Do zobaczenia w lesie” wyjaśniła Evie, zanim Destiny zdążyło nawet polecić jakikolwiek inny plan.
Evie przeskoczyła nasyp i ześlizgnęła się po drugiej stronie. Podpełzła kilka metrów do krawędzi betonu i uklękła przy nim na sekundę, rozglądając się w lewo iw prawo. Na chwilę wyskoczyła ze swojej przykucniętej pozycji i ruszyła pełnym biegiem po betonie, a potem na wysoką trawę, poruszając się tak szybko, jak tylko mogła, kierując się w stronę bezpiecznych drzew. Destiny nie mogła nic poradzić na to, że została przyciągnięta do tyłka Evie, przesuwając się idealnie w zgodzie, gdy jej idealne nogi przesuwały się jak tłoki po łące, a jej soczyste blond włosy spływały z tyłu. Evie wkrótce dotarła do linii drzew i zniknęła z pola widzenia.
Po kilku sekundach Destiny uznała, że to jej kolej. Podobnie wdrapała się na skarpę i ześlizgnęła po drugiej stronie. Podkradła się do betonowej ścieżki, zauważając, jak po obu stronach droga wije się poza zasięgiem wzroku w obu kierunkach. Nasłuchując przez chwilę, Destiny nic nie usłyszała. Zbierając się na odwagę, wstała i zaczęła biec. Chropowaty beton na jej bosych stopach był udręką, ale wkrótce znalazła się w długiej, łąkowej trawie pędzącej z pełną prędkością. Pociła się. Linia drzew zbliżała się coraz bardziej. Mięśnie jej płonęły, ale zebrała się w sobie, zbierając rezerwy wytrzymałości, by przepchnąć się przez ostatnie pięćdziesiąt metrów łąki. Szła dalej, jej mięśnie krzyczały, jej płuca sapały, pot spływał jej po brudnym czole. Upadła między gałęzie sosen, padając na dyszącą i wyczerpaną kupę. Igły sosnowe wbijają się jej w stopy i kolana. Po kilku sekundach usłyszała szept z lasu. „Przeznaczenie… tutaj”.
Patrząc w górę, Destiny zobaczyła ładną, podobną do myszy twarz Evie, wyłaniającą się zza kłody. Destiny wstała i obeszła gnijące zwłoki powalonego drzewa, a potem opadła na wyczerpaną kupkę obok Evie.
"Zmęczony?" zapytała Evie.
„Tak” roześmiała się Destiny.
„Mówię, że odpoczywamy tu na noc. W żaden sposób nie mogą wjechać ciężarówkami i nie mają powodu, by się tu zatrzymywać” — wyjaśniła Evie.
"My?"
Zaskoczona Evie odpowiedziała: „Cóż… wiesz… myślę, że mamy większe szanse na przeżycie razem… wiesz… jeśli chcesz?”
„Ciągam za nogę”
Dziewczyny zaśmiały się, zbliżając się do siebie.
„Powiem ci coś” zaczęła Evie „Zagrajmy w prawdę, żeby lepiej się poznać. Idź pierwszy”
„Ok” powiedziała Destiny w zamyśleniu, w końcu łapiąc oddech. „Powiedziałeś, że byłeś z grupą dziewczyn, kim one były? Co się stało?"
„Cóż, właściwie to są dwa pytania. Ale tym razem pozwolę mu się przesunąć. Byłem z dwoma innymi, Lauren i Lily. Biegaliśmy razem po premierze, ostatnią noc spędziliśmy razem przy drodze. To był nasz błąd. Obudził nas ryk silnika, ta ciężarówka zatrzymała się tuż obok miejsca, w którym spaliśmy – musiał nas zauważyć przez drzewa. W każdym razie wybiegł z ciężarówki i zanim którekolwiek z nas zdążyło uciec, trzymał Laurę w ramionach. Cóż… ja i Lily nawet się nie zatrzymałyśmy, żeby pomóc. Po prostu biegliśmy. Biegliśmy przez około godzinę, aż dotarliśmy do strumienia. Prąd był zbyt silny, aby go przepłynąć, więc szliśmy wzdłuż niego, aż znaleźliśmy przejście, ale był tam mężczyzna stojący na straży z koniem uwiązanym kilka metrów dalej. Lily odwróciła się do mnie i zaproponowała, żebyśmy razem do niego pobiegły. Oczywiście dopadnie jednego z nas, ale drugi ucieknie. W każdym razie, wyłamaliśmy się z ukrycia i pobiegliśmy na skurwiela, który uderzył Lily prosto w twarz, powalając ją na ziemię. Ale biegłem dalej. Kiedy byłem nad rzeką, odwróciłem się i zobaczyłem, że pieprzy ją w rzece, w której leżała, a krew spływała jej po twarzy. nie przestałem. nie próbowałem pomóc. Po prostu szedłem dalej” – odpowiedziała Evie.
Łza zaczęła spływać po policzku Evie. Destiny natychmiast pochyliła się i wytarła je ze swoich miękkich policzków. Spojrzeli sobie w oczy, ale Destiny szybko przerwała napięcie, odwracając wzrok i szepcząc: „Twoja kolej na pytanie”.
„Ok… czy ty… wiesz… urm… dotykałeś się… od… lochów” dopytywała się Evie.
"Co za pytanie!" zarumieniła się Destiny „Ale bez obaw, jestem w grze. Tak, faktycznie. To było zanim zasnęłam na tym nasypie, myśląc tylko o mnie i moim byłym chłopaku”.
„Wow… gorąco” odpowiedziała Evie „Lily i Lauren miały z tym problem od czasów lochów, ale potrzebuję czegoś, co utrzyma mnie przy zdrowych zmysłach, co pomoże mi się ochłodzić, wiesz”.
Destiny przyznała, że Evie bezwstydnie wpatruje się w swoją cipkę. Destiny rozszerzyła swoje nogi o kilka cali, otwierając usta, co pozwoliło jej lepiej wyglądać. Wzrok Evie zatrzymał się na brudnej cipce Destiny; przyszła zbyt wyrywając się z zachwytu. Dziewczyny siedziały przez kilka sekund w niezręcznej ciszy,
dopóki Evie się nie odezwała. – My… eee… lepiej odpocznijmy. Jutro długi dzień”
„Dobrze, mamo” bezczelnie odpowiedziała Destiny.
Destiny upadła z powrotem na zimną, liściastą ziemię, która przewróciła się na jej bok. Zamknęła oczy i przyjęła powitalną falę snu.