– Kto następny, Sunnie?
– Pani Page, to nowa pacjentka – powiedziała Sunnie Muren, po czym spojrzała na zegar. – Przychodzi o 14:00, doktorze.
"Więc?" – powiedział doktor Jim Hyde, wrzucając zużyte narzędzia dentystyczne do zlewu ze stali nierdzewnej. Później miały zostać wysterylizowane w autoklawie. Umył ręce i odwrócił się do swojego asystenta.
– Wyjeżdżam dzisiaj w południe, zapomniałeś?
– Tak, tak. Zobacz, czy nie ma nic przeciwko obecności pielęgniarki. Większości to nie obchodzi w taki czy inny sposób.
- Najwyraźniej cię nie znają - zachichotała Sunnie.
– To prawda. Zadzwoń do niej teraz.
– Tak, doktorze – powiedziała Sunnie, podnosząc słuchawkę.
– Ona nie ma nic przeciwko. I zrozum to – powiedziała Sunnie z krzywym uśmiechem. – Ona chce mieć środki uspokajające.
– Nie sądzę, żeby to było mądre.
„Normalnie szczerze bym się zgodził, ale pamiętam ją, rozmawiałem z nią wcześniej. Nawet nie umówiłaby się na wizytę, dopóki jej nie powiedziałem, że masz środek uspokajający pod ręką”.
„Cóż, nie jestem maniakiem seksualnym, wszystko, czego potrzebuję, mogę uzyskać od świadomych kobiet”.
- Z pewnością tak. To dobrze, że zabierasz do domu pensję lekarza, inaczej nie byłoby cię na nie stać.
„Hej, ja za to nie płacę”.
– Do diabła, nie masz. Zapłaciłem rachunki za tę rudą, z którą się spotykałaś, panno Baylor.
— Jakie rachunki?
„Taksówka, kolacja u Andre'a siedem nocy z rzędu, charytatywna kolacja w teatrze za 100 dolarów za talerz… czy mam kontynuować”.
„Nie, rozumiem. Ale martwię się o ogólne środki uspokajające, powinny być obecne trzy osoby”.
„Przykro mi, ale nie mogę się z tego wydostać. Szkolne przedstawienie. Radziłbym, żebyś zgwałcił tego pacjenta, a potem został pozwany. Byłoby to tańsze niż większość twoich randek”.
– Nie masz dokąd pójść?
– Idę. Baw się dobrze – powiedziała Sunnie, chwytając torebkę i przepychając się przez szklane drzwi.
Doktor Hyde krzątał się po biurze, sprawdzał pocztę w skupisku białych skrzynek w rogu, a potem usiadł i czytał magazyn golfowy. Wstał z obrzydzeniem i zaczął układać swoje instrumenty dentystyczne na metalowej tacy używanej w autoklawie. Przekręcił dźwignię i włączył maszynę. Odwrócił się i spojrzał na swoje biura. Miał trzy gabinety zabiegowe, bez czekania. Mógł przygotować dwóch pacjentów i zająć się trzecim.
Ponadto Sunnie był więcej niż wykwalifikowany do sprzątania, więc trzy krzesła były dokładnie tym, czego potrzebował. Radził sobie dobrze. Był szczęśliwy, Sunnie była szczęśliwa, a społeczność była zadowolona z pracy, którą wykonywał. Oczywiście nie było to trudne, skoro miał tak zapadające w pamięć nazwisko, jak Dr. Hyde, a jego jedyną konkurencją był dr Willoway, znany jako „rzeźnik”.
Ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, było zrujnowanie swojego szczęśliwego życia procesem sądowym.
"Lekarz?"
"Tak panienko..."
– Pani Page, Anne Page. Miło mi panią poznać – szybko uścisnęła dłoń. Doktor Hyde próbował otrząsnąć się ze zdumienia i opanować. Anne Page była jedną z najgorętszych blondynek, jakie kiedykolwiek widział. Była przykładem słowa „słodka”. Nosiła rozpuszczone włosy, które spływały jej kaskadą po plecach i ramionach i błyszczały, kiedy się poruszała. Miała na sobie cienką letnią sukienkę z materiału typu szyfon, która sięgała jej tuż nad kolana. Jej smukłe nogi zakończone były czarnymi butami na wysokim obcasie. Był oszołomiony.
„Sunnie powiedziała, że można mnie uspokoić” – powiedziała cicho Anne. – Boję się dentystów – wyszeptała.
„Ja też. Chcesz być świadomy swojego otoczenia, czy obudzić się, kiedy to się skończy?” – zapytał, starając się brzmieć swobodnie. Połowa jego umysłu krzyczała „BEZ SEDACJI”, druga połowa równie głośno krzyczała „DAM TO”. Czekał z przerażeniem, bojąc się odpowiedzi.
- Nie chcę nic czuć. Połóż mnie pod i obudź, kiedy to się skończy - powiedziała z nerwowym uśmiechem.
- Ver... bardzo dobrze - wyjąkał.
"Czy to problem?"
– To ryzykowne, bez asystenta, który monitorowałby twoje funkcje życiowe, ale jeśli nie masz nic przeciwko, dam sobie radę – powiedział beztrosko.
– Och, wspaniale – wyszeptała, kładąc dłoń na jego ramieniu. Próbował się uśmiechnąć, prowadząc ją do krzesła.
"Gdzie boli?" – zapytał, opierając ją z powrotem na krześle i zmieniając położenie latarki.
– Tutaj – wskazała.
– To byłby prawy górny trzonowiec, drugi albo trzeci – powiedział, przyglądając się bliżej.
„Proszę, czy możesz mnie teraz uspokoić. Bardzo się boję”.
- Jasne - przysunął bliżej butelkę podtlenku azotu, nałożył maskę na jej twarz i włączył ją. Zaczęła mrugać. Wyjął stetoskop, rozchylił górną część jej bluzki i osłuchał jej serce. Kiedy jej oczy zatrzepotały, lekko podkręcił gaz. W ciągu kilku sekund została głęboko uspokojona.
- Cóż - powiedział nerwowo doktor Hyde. Spojrzał na zegar, potem na swojego pacjenta, po czym szybko się odwrócił. Wziął papierowy śliniaczek i położył go na jej klatce piersiowej, po czym wyjął swoją strzykawkę, która była przygotowana ze środkiem przeciwbólowym. Nienawidził używać go na ogólnie znieczulonym pacjencie, ale tak było lepiej. Gdyby się obudziła, nie cierpiałaby. Przyłożył aspirator do kącika jej ust, otworzył je szeroko i zaczął wstrzykiwać środek uspokajający w dziąsła.
Doktor Hyde wygładził wypełnienie szpikulcem. Położył narzędzia na tacy i przyjrzał się swojej pracy, po czym przycisnął stetoskop do jej piersi. Oddychała wolno i swobodnie. Jej serce było silne, choć nieco powolne. Podjął skalkulowane ryzyko i wygrał. Pacjent był bezpieczny i szczęśliwy. Jeśli komisja nigdy się nie dowie o jego drobnym naruszeniu procedury z ogólną sedacją...
Doktor Hyde obserwował powolny wdech. Jej obfite piersi unosiły się i opadały pod cienkim materiałem sukienki. Wyglądały miękko i pięknie, zauważył, oblizując usta. Cholera, nie zaszkodzi zerknąć. Byłaby nieprzytomna jeszcze przez co najmniej 15 minut, gdyby prawidłowo odczytał jej parametry życiowe.
Podszedł do frontowych drzwi swojego biura i zamknął je na klucz. Rozejrzał się po raz ostatni po pokojach i zamknął drzwi do pokoju Anne.
– No – mruknął. "Co teraz?" Wytarł ręce w spodnie i podszedł do śpiącej kobiety. Drżąc, wyciągnął rękę i dotknął lewej piersi Anne. Była miękka i giętka w jego dłoni. Jej ciało było nienormalnie ciepłe dla jego drżących palców.
Nagle zaczął się bać. Gdyby te śliczne niebieskie oczy otworzyły się, jego wygodny styl życia skończyłby się katastrofą. To po prostu nie było tego warte, zdecydował, cofając rękę.
Jeszcze raz sprawdził bicie jej serca, po czym podszedł do umywalki po mokry ręcznik. Powoli otarł jej śpiącą twarz ze śliny i krwi. Co za anioł, pomyślał. Ujął jej podbródek w dłoń i pochylił się, by pocałować te wiśniowo-czerwone usta. Jej usta były miękkie jak pianka. Oczywiście było to częściowo spowodowane jej zrelaksowanym stanem podczas sedacji. Wszystkie mięśnie zmiękły po uspokojeniu. Mimo to był to niezapomniany pocałunek, nawet jeśli był jednostronny. Uniósł usta i odwrócił się, by spojrzeć na jej śpiące ciało. Niemal widział jej sutki. Miał doskonały widok na jej obfity dekolt. Miała na sobie podnoszący stanik, który zdziałał cuda z kobiecą sylwetką.
Nie mogąc oprzeć się pokusie, podniósł materiał jej sukienki, po czym wsunął kciuk pod jej stanik, podciągając go do góry, aż mógł zobaczyć cudowny różowy sutek. Był nienormalnie duży. Małe, przypominające pryszcze guzki wokół sutka zdradzały, że ma dzieci. Nie był tego świadomy. Tylko karmienie piersią mogło nadać jej tak wyraziste rysy. Oczywiście, gdyby jej mąż miał choć trochę rozumu, regularnie karmiłby piersią.
– Mój Boże – wyszeptał, po czym szybko spojrzał z powrotem na jej śpiącą twarz. To jeszcze spało. Wziął stetoskop i jeszcze raz sprawdził jej serce. Obserwował unoszenie się i opadanie jej piersi. Nadal była dobrze uspokojona. Zostało jej piętnaście, dwadzieścia minut snu. Zaczął się odwracać i wychodzić z gabinetu, ale ciekawość mu na to nie pozwalała. Musiał tylko spojrzeć. Każdy mężczyzna, który był mężczyzną, musiałby patrzeć.
Doktor Hyde pospiesznie zszedł do nóg krzesła. Skóra mrowiła mu na karku, czuł, jak tysiące oczu go obserwuje. To była jego wyobraźnia, oczywiście, trzy nie były oknami w biurze. Wziął głęboki oddech, sięgnął w dół i podwinął rąbek jej sukienki. Złożenie go jeszcze kilka razy odsłoniło srebrzystą parę smukłych majtek, które wyglądały, jakby należały do piętnastoletniej dziewczynki. Prawie na nią nie pasowały, ale pewnie taka była moda. To były stringi, jeśli dobrze pamiętał. Tak, to było to. Wyglądało to cudownie na niej, ale ten był ściśnięty między wargami jej cipki. Szukał kilka minut. Jego kutas szalał mocno, ręce trzęsły się jak u ucznia. Tak bardzo chciał dotknąć tych ciemnych, wspaniałych ust. Ale tak bardzo się bał. Gdyby posunął się tak daleko...
„Pani Page, ma pani cudowną cipkę”, na wpół śpiewał, na wpół mamrotał, biorąc melodię z piosenki Beatlesów i zniekształcając ją nie do naprawienia. Spojrzał na jej długie, smukłe nogi, teraz w pełni odsłonięte. Miała najbardziej niesamowite ciało, jakie kiedykolwiek widział, a jak zauważyła Sunnie, widział ich wiele. Oczywiście nie pieprzył się z każdą kobietą, z którą się spotykał, ale pieprzył większość z nich. Żaden nie był nawet blisko Anne.
– O cholera, co ja robię? sapnął, patrząc na najsłodszą parę nóg na ziemi, która kończyła się absolutnie idealną blond cipką. Pochylił się bliżej i zbadał pomarszczone usta jej cipki. Była ogolona, co pozostawiło ciemny obszar wokół jej cipki. Jedyne rzeczywiste włosy znajdowały się znacznie powyżej. Wiedział, że taka też jest moda, która pozwala kobiecie nosić bikini. Zawahał się tylko przez chwilę, zanim sięgnął i wyciągnął jej stringi z jej cipki. Wyglądało to pysznie, a dr Hyde był zdecydowanym zwolennikiem jedzenia cipki. To była jedyna forma gry wstępnej, którą lubił. Nie przepadał za całowaniem, ale uwielbiał wylizywać dobrą cipkę. I na pewno miała dobrą. Pochylił się bliżej i pociągnął nosem.
– O mój Boże – wyszeptał. Nagle przypomniał sobie słowa Sunnie i jego rozmowę. Widział siebie z nosem w cipce pacjentki, jakby widział ją z zewnątrz. Co on do cholery robił? jego umysł krzyczał do niego.
Kciukiem rozwarł jej wargi sromowe i zajrzał do środka. Między jej łechtaczką a czubkiem jej cipki było pół cala. Otwór na siusiu znajdował się między łechtaczką a samym sromem. Wcześniej tego nie zauważył. Teraz, gdy o tym pomyślał, zawsze uważał, że kobieta sika z łechtaczki, ponieważ wyglądała jak mały kutas.
Jej aromat był pyszny, dokładnie taki, jaki powinien być. To było wszystko, czego oczekiwał od cipki zdrowej, młodej kobiety.
Otworzył jej srom i stwierdził, że jest soczysta. Ze strachem spojrzał na jej twarz, a potem na wolno poruszającą się klatkę piersiową. Nadal spała, ale mimo to włączyła się. Czy miała mokry sen? Nie, pacjenci nie śnili pod silną sedacją. Musiała nieświadomie na niego reagować.
Dr Hyde ponownie pociągnął nosem, a potem poczuł, jak jego usta są magnetycznie przyciągane do wspaniałej blond cipki. Pierwszy kontakt był elektryzujący. Poczuł przez usta porażenie prądem, a może to tylko jego wyobraźnia. Pocałował je ponownie. Jej cipka była taka ciepła. Ssał ją delikatnie, po czym otworzył jej usta i oblizał ją obficie. Prawie spodziewał się, że jęknie, ale nie zrobiła tego. W ogóle się nie ruszała.
Doktor Hyde oblizał usta z uznaniem. Trząsł się tak mocno, że trudno było utrzymać jej cipkę otwartą. Odsunął stringi na bok. Wsunął się w szczelinę między jej nogą a ciałem. Koncentruje się na jej wspaniałej kobiecości. Boże, jaka piękna kobieta, pomyślał. Nie zadawał sobie już pytania, co robi ani dlaczego, to było poza jego kontrolą. Zjadłby jej słodką śpiącą cipkę i byłby wdzięczny za taką możliwość. Zaczynamy teraz.
Delikatnie rozchylił jej nogi, rozłożył jej kolana i położył jedną stopę na podłodze, żeby zrobić miejsce dla swojego ciała. Oparł się na twardej poduszce w fotelu dentystycznym i poruszał się, aż poczuł się komfortowo. Cipka Anne naciskała na jego nos.
Rzucił się do przodu i pochłonął jej cipkę swoimi otwartymi ustami. Smakowała tak pysznie. Musiała się wykąpać tuż przed przyjazdem albo użyć irygatora. Może przewidziała jego naruszenie protokołu. Może jej to nie przeszkadza, pomyślał, próbując uspokoić sumienie.
Wsunął język w jej wnętrze i poruszał nim. Następnie wsuwał go i wysuwał, pieprząc ją językiem, delikatnie ssąc. Otrzymał cudowną obfitość soków o dziwnych smakach, którymi się delektował, a potem połknął. Jego chętny język błysnął przez jej śpiące wargi cipki, znajdując każdą odrobinę wilgoci o słodkim smaku. Zjadł ponad sto kobiet, ale Anne była wyjątkowa. Była słodka i aromatyczna, podczas gdy inne kobiety były oślizgłe i trochę podejrzane, w niektórych przypadkach. Ania była cudowna.
– Uhm, tak – usłyszał, jak mówi sennym głosem. Przez chwilę lizał ją pilnie, po czym z przerażeniem przypomniał sobie, że nie powinna jęczeć. Powinna spać. Odsunął się z przerażeniem i spojrzał na jej twarz. Spał, ale ożywiony. Oblizała usta. Jej zamknięte oczy trzepotały szybko.
Dr Hyde wciągnął jej stringi z powrotem na miejsce i delikatnie zamknął jej nogi. Zwinął jej sukienkę i wyszczotkował ją, żeby wyglądała bardziej naturalnie. W pośpiechu obszedł krzesło i pospieszył do toalety. Zamknął drzwi i zaryglował je, zanim zdjął spodnie. Wziął swojego penisa w rękę i zaczął go głaskać. Wciąż mógł posmakować unikalnego smaku Anne na swoich ustach. Przyłożył dłoń do nosa, wąchając zapach Anne, w miejscu, w którym spłynął jej sok z cipki. Młócił swojego kutasa desperacką pięścią, mając w głowie wizje słodkiej cipki Anne. Wyobraził sobie jej otwarte nogi i ciemną skórę wokół jej cipki. Pamiętał złoty blask jej krocza w ostrym świetle neonów jego biura. W jakiś sposób opalała się nago, uświadomił sobie, przypominając sobie jednolity obszar wokół jej cipki, gdzie ani jedna linia opalenizny nie szpeciła jej niebiańskiej powierzchni.
Jęcząc w oczekiwaniu, poczuł, jak jego kula wiruje od płynnego ciepła. Zesztywniał i poruszał się szybciej, gdy zbliżał się jego orgazm. W nagłej pasji zacisnął dłoń wokół swojego penisa, a następnie szarpnął spazmatycznie, gdy jego sperma zaczęła tryskać z końca do toalety. Dyszał, starając się nie krzyczeć, aż w końcu jego kutas znieruchomiał i zaczął więdnąć. Wyciągnął garść papierowych ręczników, zmoczył je i umył penisa. Podciągnął spodnie i umył ręce, po czym pospieszył do frontowych drzwi i je otworzył. Szybkie sprawdzenie parkingu pokazało tylko jego samochód i panią Page. Odetchnął z ulgą.
Pogwizdując radośnie, wrócił do pokoju badań, aby zobaczyć Anne macającą swoją cipkę. Spojrzała zakłopotana i zacisnęła nogi. Dr Hyde mógł tylko patrzeć z przerażeniem, czekając na oskarżenia.
– Przepraszam – powiedziała, rumieniąc się. „Kochałam się z mężem tuż przed przyjazdem tutaj i nadal odczuwam skutki” – szepnęła zakłopotana.
Doktor Hyde skinął głową z ulgą, a potem jego oczy wyszły na wierzch, gdy przypomniał sobie dziwny gust Anne. Teraz już wiedział, dlaczego smakowało tak dziwnie. Chwycił się za gardło i odwrócił szybko, wybiegając z biura. Wrócił do łazienki w samą porę. Wymiotował przez kilka minut. Stał, czując się nieszczęśliwy. Wspomnienie jej słów sprawiło, że znowu zaczął wymiotować.
Skończył, umył twarz i napił się wody. Próbując się opanować, wrócił.
"Wszystko w porządku?" zapytała z troską.
„Och, pewnie, nic mi nie jest. Tylko odrobina grypy”.
- Myślałam, że jesteś gejem - powiedziała z nerwowym śmiechem. „Wyczerpałeś się, kiedy wspomniałem… cóż, nieważne. Czy potrzebuję kolejnego spotkania”.
- Nie, masz dość - powiedział, starając się ponownie nie zwymiotować. Skinęła głową, otrzepała sukienkę i wyszła, a stukot jej szpilek odbijał się echem od budynku.
„Nigdy więcej nie zjem kolejnej cipki” – zaklął, wrzucając ze złością instrumenty dentystyczne do zlewu ze stali nierdzewnej. "Nigdy!"